Kamera pokazuje nam siłownię, na której widać Drew Gulaka, który najwyraźniej przygotowuje się do nadchodzącego pojedynku, ćwicząc z hantlami przed lustrem, natomiast obok niego stoi... Dan Dowson! Widać wyraźnie, że go bardziej pochłania to, co jest w telefonie w przeciwieństwie do jego managera, który jest już nieźle zajechany wyciskaniem.
Dan Dowson: <odrywając chwilowo wzrok od telefonu> To więc, jako że chcesz być moim managerem, nie wiem do tej pory w jakim celu, wyjaśnij mi, jakie są szanse na moją dzisiejszą wygraną... Oczywiście biorąc pod uwagę statystykę, w której się lubujesz. Tylko bez tekstów, że musisz brać pod uwagę wszystkie czynniki. Czysta statystyka.
Drew Gulak, słysząc słowa Dana, postanawia przerwać na chwilę ćwiczenie.
Drew Gulak: A więc pytasz mnie o szanse...no muszę ci powiedzieć, że niestety są bardzo nieduże, nawet powiedziałbym, że bliskie zeru. Jose Lopez to mistrz PHW. Jest na absolutnym szczycie, ma teraz swoje momentum, a to daje mu naprawdę sporo punktów...<Gulak sięga do kieszeni, później do drugiej, spoglądając na Dowsona, który patrzy w telefon>..wybacz, nie wziąłem kalkulatora. Ale ważne jest to, że Jose przystępuje teraz do każdej walki niesamowicie zmotywowany. Do tego dochodzą wasze poprzednie starcia, w których, o ile wiem, przegrałeś. Kolejne punkty dla Lopeza. No i ten twój trening...
Dan Dowson: Wait a minute... Czy masz coś do mojego treningu? To, że nie pakuję jak wiekszość tępych idiotów nie oznacza, że jestem od nich zdecydowanie słabszy. Znasz przypowieść o Dawidzie i Goliacie? Chociaż to może zabrzmieć teraz śmiesznie, to ten Lopez jest Goliatem. To ja mogę być tym słabszym, który i tak wygra. Te twoje wyliczenia... Muszę brać poprawkę na to, że się machnąłeś przy kalkulacji w zeszłym tygodniu. Dzisiaj sprzątnę Jose Lopeza i udowodnię tobie, że się mylisz
Drew Gulak: Dan, ja mogę uważać co tylko chcę, mógłbym powiedzieć że będę ci kibicował i dlatego na pewno odniesiesz zwycięstwo, ale liczby nie kłamią. A one są po stronie Jose Lopeza. To on jest faworytem i musisz zdawać sobie z tego sprawę. Może gdybyś bardziej przykładał się do treningów, to sytuacja wyglądałaby inaczej, ale cóż...
Gulak nie dokończył zdania, zauważając, że Dowson już odszedł.
Na arenie zapada ciemność, nagle słychać trzaskające reflektory a światła zaczynają nierównomiernie mrugać. Wszyscy są wyraźnie zaniepokojeni, z głośników już słychać przeraźliwie brzmiące organy kościelne, a na rampie rozpoczyna się istny pożar. Muzyka gra dalej, gdy nagle w okół ringu zaczynają trzaskać błyskawice, po kilku lżejszych widzimy jedną masywną uderzającą w środek ringu. Wszyscy widzą postać w płaszczu nabitym kolcami, zawodnik podnosi ręce ku górze, a z narożników wydobywa się gęsty dym, po dłużej chwili gdy postać znajduje się już w gęstej mgle światło się zapala, a naszym oczom ukazuje się The Reaper!
The Reaper: Coś tu śmierdzi, to wasz pot nędzne istoty, gdy tylko usłyszeliście co nadchodzi od razu poczuliście strach. Jesteście tak samo żałośni jak ten Wasz mistrz Lopez. Jak zwykły śmiertelnik, chce nakazywać demonowi aby ten do niego wychodził. To ja decyduje kiedy się pojawiam i co robię, od kilku tygodni wraz z Samarą kreśliliśmy plan. Strategię na zdobycie świętego Grala jakim jest pas PHW. Nikt nie chciał Nam tego zagwarantować, na całe szczęście udało nam się dostrzec pewną lukę w gardzie mistrza. Koniec wybierania sobie rywali, teraz rywal pojawił się sam, a nie jest to ktoś kogo znasz Jose. Jak na razie nie miałeś też odwagi mi przerwać, czyżby mistrz nie chciał przybiec na ratunek wystraszonym dzieciakom na trybunach? Kim Ty jesteś zapytam raz jeszcze, że chcesz mówić Nam jak mamy żyć. Samara ma jedno życzenie, chce zobaczyć Twoje ciało na płonącym krzyżu, szczerze mówiąc mnie też podoba się ten pomysł. Gdy powiedziałeś, że nie jestem gotowy na starcie z Tobą wydałeś na siebie wyrok, od dnia dzisiejszego aż do naszego ostatecznego starcia będę Cię nękać na każdym twym kroku, stanę się Twoim największym koszmarem, który będzie pojawiać się wszędzie. Mrok przykryje każdy blask, a gdy zdobędę to co dzierżysz w swych dłoniach, w PHW nastanie wieczna ciemność. Jestem gotowy bardziej niż podczas batalii o pas Hardcore, zresztą wtedy byłem zagubiony, teraz dzięki Sami wiem kim jestem. Wiem, że jestem maszyną która napędza się poprzez zadawanie krzywdy innym, wiem również że ktoś taki jak Ty nie będzie w stanie mnie zatrzymać, bo pokazałem że mogę rywalizować z najlepszymi. Ja nie boję się niczego, ani nikogo, ale ty Lopez wyglądasz na osobę która jest tchórzliwa, sam nie wiesz czego chcesz, nie jesteś w stanie powiedzieć, że po ataku chcesz spotkać się w ringu. Dlaczego tak robisz, odpowiedz sobie sam, bo ja doskonale znam odpowiedź. Twój dzisiejszy rywal został przeze mnie unicestwiony, żywa legenda wrestlingu wręcz błagała mnie o litość Z Tobą będzie tak samo, o ile oczywiście zgodzisz się na konfrontacje, no chyba że jesteś jak Twoi fani tchórzliwy, a teraz schowany gdzieś na zapleczu Jeśli się mnie nie boisz pokaż się, pozwól mi abym zabrał Twój pas i odejdź w niepamięć. Mrok nadchodzi, a przed nim nie ma ucieczki.
Jest i mistrz! Na arenie rozlega się theme song Jose Lopeza! Lopezzo wraz z pasem mistrzowskim na ramieniu pojawia się na rampie ku uciesze publiczności. PHW Heavyweight Champion z uśmiechem na ustach po drodze do ringu przybija piątki z fanami. Przed wejściem do kwadratowego pierścienia bierze mikrofon.
Jose Lopez: Zgodzę się, że coś tu śmierdzi. Najwidoczniej twój pomysł, by ubrać płaszcz z kolcami w taką pogodę, nie był najrozsądniejszy. Facet… wróć, chłopczyk wielki jak dąb, a zdolność myślenia ma na poziomie planktonu. Osoba, która na poprzednim Evolve bała się wyjść ze mną do ringu i wolała gadać do przeście… do ‘’Sami’’ w szatni. Zarzuca mi, że to ja boje się stanąć z nią w ringu. A jedyne twoje tłumaczenie jest na zasadzie zbuntowanego nastolatka: bo nikt nie będzie ci mówił, co masz robić. Powiedz mi jak mam cię brać na poważnie? Mało tego! Jeszcze gadasz takie głupoty, że to koniec wybierania rywali. Wytłumacz mi durniu, jak niby wybierałem rywali? Rzuciłem otwarte wyzwanie, na które odpowiedziałeś. Potem pokazałeś, że brak ci jaj więc pomyślałem, że może znajdzie się ktoś inny. Nie przybiegłem od razu, bo uznałem, że dam ci chwile pogadać, ponieważ to działa na moją korzyść. Naprawdę pięknie się pogrążasz. Na przykład gadaniem o tym, że jesteś demonem. W ten sposób pokazujesz, iż nie jesteś na moim poziomie. No bo jak masz być na nim, skoro jesteś w… piekle? To oznacza, że jesteś o wiele niżej niż ja. Sam się wkopałeś. Pytasz, kim jestem. W moim konflikcie z Kennethem nie chodziło tylko o dobro federacji. Jasne to było najważniejsze, ale była także jeszcze jedna ważna rzecz. A mianowicie, trzeba było ustalić, który z nas jest najlepszy… Skoro mam teraz pas na ramieniu, to chyba już znasz odpowiedź. Teraz wiesz, kim jestem. Jestem najlepszy w tej federacji, więc mam prawo i odpowiednie umiejętności, by skopać ci dupsko tak mocno, że odechce ci się tego ciągłego pieprzenia o ciemności. Teraz zadajmy sobie pytanie, kim ty jesteś chłopczyku? Maszyną? Może to prawda. Zawsze potrzebujesz kogoś, kto będzie tobą sterował. Robili to Undertaker, Kane czy też teraz Samara Morgan. Co osiągnąłeś? Pokonałeś Dowsona… i co z tego? Myślisz, że on walczył na sto procent? Zobacz co się z nim ostatnio dzieje. To wszystko po nim spłynęło, przynajmniej dzięki tej porażce pozbył się takiego natręta. Chcesz być moim koszmarem, śmiało. Tylko czym jest koszmar? Niczym innym jak zwykłym snem, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Tak jak ty… Bajki o bogach, demonach i nadludzkich mocach. Jedyne co z tego masz, to świetne efekty przy swoim wejściu, na przykład te błyskawice. A propos błyskawic, efekt walki ze mną, której tak pragniesz, to będzie poskładanie cię w błyskawicznym tempie. A i zdecyduj się w końcu wraz ze swoją mentorką, czy twoim celem jest mój pas, czy mój ból. Bo twierdziłeś, że nie potrzebujesz blasku fleszy i chwały. Jeśli chcesz wiedzieć bycie mistrzem prócz niszczenia takich natrętnych pajaców jak ty, to także promowanie federacji i wiele innych obowiązków, o czym wspomniał kiedyś Kenny. Ja byłem i jestem na to gotowy, taka odrealniona postać jak ty nigdy nie będzie… Na następnym Evolve przedstawię ci twojego nowego nauczyciela.
Po tych słowach Lopeza nagle na arenie robi się ciemno! I niemalże w tym samym momencie światło wraca na halę! A w ringu został tylko Lopeza wraz ze swoim pasem!
REKLAMY
Na hali zapada ciemność, po chwili rozbrzmiewa "Wherever I May Roam" publiczność nie wie co się dzieje do momentu, gdy na rampę wszedł Billy Ivanov z flagą Rosji na plecach, w dłoni ma butelkę wódki po chwili zaczyna ją pić, gdy butelka niemal została opróżniona wyrzuca ją za siebie i zmierza na ring.
Igor Ivanov: Dobra wódka, dobra bo prosto z Rosji tam wiedzą jak robić wódkę, ale mniejsza, pewnie większość z was się zastanawia co tutaj robię? przegrałem kolejną walkę, ale to nie moja wina, to ja skopałem dupę Fedorovi, gdyby nie Triple B to ja bym wygrał, ale cóż zastanówmy się w jakim kraju się znajdujemy? w Polsce, gdyby ta walka, ta federacja i ta gala odbywała się 30 lat temu wiadomo kto by wygrał to starcie,ale wy nawet nie potrafiliście uszanować opieki i troski które zapewniał wam mój kraj <heel heat> buczcie tylko to potraficie, ale teraz zamknąć się i słuchać, ostatni tydzień spędziłem w moim ojczystym kraju, pobyt tam dał mi do myślenia i uświadomił mi jak bardzo Rosja jest w mnie, idąc ulicami Moskwy zobaczyłem ogłoszenie "sprzedam mieszkanie" co prawda dwa pokoje i obskurna łazienka, ale pomyślałem kupie je będzie idealne dla Fedorova, bo za chwilę tak skopie mu tyłek, że jedyne o czym będzie marzył to emigracja, chociaż czy on zasługuje na mieszkanie w sercu Rosji? Patrząc na niego mam wrażenie, że jego ojciec był Czeczenem, a słuchając jego wymowy mam dziwne przeczucie, że jego matka to Ukrainka, jesteś nijaki panie Fedorov powiem wam ciekawostkę, Artem kreuje się na wielkiego wojownika, na szczerą osobę, na najwierniejszego kibica Spartaka, a tak na prawdę jest tchórzem, który potrafi się bić tylko, gdy jest ze swoimi koleżkami jak on to nazywa "Brygada" zresztą było to widać tydzień temu, trzy osoby w ringu i już mu się lampka zapaliła, pewnie przypomniał sobie jak w dziesięciu biją jednego kibica CSKA, tu jest prawdziwy wrestling spójrz mi w oczy, naplułbym Ci w twarz, ale szkoda mi śliny na takiego zapchlonego psa jakim jesteś dzisiaj na tym ringu będziesz skomlał, a wiesz co ja wtedy zrobię? <wyciąga paczkę papierosów i odpala jednego> gdy już wygram ten pojedynek wyciągnę tego papierosa, chuchnę ci w ten twój Czeczeński ryj i zgaszę na nim papierosa, bo tylko do tego się nadajesz blyat.
W pewnej chwili oświetlenie hali zmienia się na czarno-biało, Ivanov wyraźnie nie wie co zrobić i nie ma zielonego pojęcia o tym, co się teraz dzieje. Najpierw widzimy jak szereg reflektorów oświetla całą arenę kolejno, najpierw na biało, potem na niebiesko, a na końcu na czerwono. Rozbrzmiewa muzyka, którą mieliśmy przyjemność usłyszeć na poprzednim Evolve. To zwiastuje Artema Fedorova! Sam obiekt zainteresowania idzie w stronę areny patrząc w stronę fanów, na których raczej nie zwraca wielkiej uwagi. Po paru chwilach patrzy pod siebie, aż z mikrofonem w ręku stanął naprzeciw Ivanova, wciąż nie patrząc mu w oczy.
Artem Fedorov: Ty sabako, nawet nie zasługujesz na to, aby rzucić Ci zwykłe spojrzenie v glazy.. Zdołałeś przechylić pół litra jakiegoś Poliakova na starcie, ale wyraźnie nie zdołasz ułożyć spójnie jednego zdania, czy aby na pewno pochodzisz z Matki Rosji, czy jesteś zwykłym shpionem, który chciałby się nachapać na wielkiej renomie tego wielkiego kraju? Co z Ciebie za Rosjanin wychodzący do ringu przy muzyce Amerykańskiej, tandetnej bandy? Twierdzisz, że skopałeś mi dupę przed siedmioma dniami? Twierdzisz, że to nie Twoja wina, że zostałeś odliczony? Adin... dva.... tri? <Artem pokazuje ręką kolejno liczby> Bądź parenyem, tvaju mat'! Gdie jest Twoja motywacja, gdie wiara w siebie? Jesteś takim Rosjaninem, jak i fajterem! Chodząc ulicami Moskwy wpadłeś na pomysł, aby kupić mi mieszkanie? Twoja hojność może się okazać zgubna i fałszywa, tylko nie wziąłeś jednej rzeczy pod uwagę, brat. Każde mieszkanie w Moskwie jeśli zachcę, może należeć do mnie, tak jak lubimy - no money needed. We just come in, and fight. Złamałeś zasadę numer jeden, możesz wyzywać mnie, możesz krytykować mój styl walki, moją wymowę, dosłownie wszystko, oprócz jednego - syemya. Rodzina dla nas jest świętością, priorytetem numer jeden, najważniejszą z polityk. Gdie jest Twoja? Zdążyłeś ją pogrzebać, czy sami się zapadli pod ziemię ze wstydu? Mozhliv, że wyszedłem na hipokrytę robiąc to samo co Ty, ów krytykując - trudno. My Rosjanie rzadko jesteśmy konsekwentni i jak ktoś pluje nam prosto w lica, robimy z ich twarzą takie rzeczy, że nie zdołają nawet splunąć krwi spowodowanej naszymi czynami - nazywamy to moskiewskym tańcem. Nie kreuję się na, jak Ty to nazwałeś <wymowa ruska> Łorijora (warriora). Ja nim jestem. Nie kreuję się na Spartakowskiego Karka, ja nim jestem. Nie kreuję się na szczerą osobę, jestem osobą bezwzględną. Mówisz, że to jest wrestling, a po ostatnim naszym tańcu, mogę śmiało stwierdzić, że piętnastoletni kibic Rubinu Kazań jest bardziej wymagający od Ciebie Bil... Ivan... To jest kolejny dowód na to, że to Ty insynuujesz w bycie nie tylko wielkim wojownikiem, nie tylko szczerą osobę, ale w bycie wschodnim towarem. Nie chcemy takich jak Ty, przebierańców, karnawał już się dawno skończył, zapewniam Cię że Twój ostatni pobyt w Moskwie, był Twoim ostatnim pobytem w którym nie czujesz czyjegoś oddechu nazad. My nie plujemy sobie w twarze jak Ty to powiedziałeś, nawet po połamaniu sobie rąk potrafimy sobie je podać po ostatecznej batalii, ale.. Jeśli już chcesz pluć, możesz to zrobić po dzisiejszym boyu - kiedy będziesz mógł pluć albo zębami, albo krwią. Poważnie, aż tak upadłeś nisko, że malchika z Moskwy nazywasz Czeczeńskim Ryjem? Znasz w ogóle układ geograficzny Rosji? Kolejny dowód na to, że jesteś westernyjym shpionem. Ale dość już tego gadania.. Już za minutku, sprawdzim na kim będzie gaszony cigariet i wycierane butishki... Davaj, ubiyem v nastoyashcheye vremya.
Singles Match Artem Fedorov vs Billy Ivanov
Obaj panowie byli w dobrej dyspozycji. Ewidentnie dali dowód, że obaj mają coś wspólnego z Rosją, bo nad ringiem unosiły się opary etanolu. O samej walce można powiedzieć, że obaj się starali. Aż za bardzo. Po paru minutach akcji trafiła za ring, gdzie obaj panowie dali upust swojej wzajemnej niechęci i zamiast wrócić do ringu okładali się tam od chwili obecnej, gdy sędzia zarządził podwójną dyskwalifikacje!
Obaj Rosjanie są za ringiem i nadal się okładają, pomimo tego, że pojedynek się oficjalnie skończył! Teraz to Ivanov jest w ofensywie i zaczyna obijać rywala mocnymi kolanami w brzuchu, całą kombinacje kończy mocnym podbródkowym! Po chwili na arenie pojawiają się ochroniarze i rozdzielają obu panów, którzy nadal obrzucają się wyzwiskami nawzajem, ale to już koniec dzisiejszej potyczki obu panów!
Na titantronie wyświetla się obraz z kamery, która znajduje się na siłowni. Widzimy, że na ławeczce ktoś wyciska sztangę z całkiem konkretnym obciążeniem. Napisałbym dokładniej ile, ale ni cholery się na tym nie znam, więc przyjmijmy, że 3 tony żelastwa w 10 seriach po 50 powtórzeń. A kto robi takie szalone serie, zapytacie? Otóż jest to nie kto inny, jak Michael Bisping. The Count odkłada sztangę, wyciera twarz ręcznikiem i uspokaja oddech, po czym kieruje się w stronę kamery.
Michael Bisping: Jak widzicie, wziąłem sobie do serca porażkę z Coldem. Teraz trenuję jak dzik, aby być w jeszcze lepszej formie. Przyznaję, trochę się opuściłem po Paradise Lost, zacząłem częściej jadać Fish & Chips i moje ukochane angielskie śniadanka. Ale co by nie mówić, Chris potrafił wykorzystać sytuację i pokonał amatora fast-foodów. Gratuluję awansu do dalszej części turnieju! Tylko... jest pewien problem. Uczestnictwo w finale to byłby absolutny maks tego, co Cold może osiągnąć w obecnej chwili. Niestety, jego wadą jest to, że pęka w ważnych momentach. I to nie jest zarzut wyssany z palca, a poparty obserwacjami. Chris nie potrafił pokonać Okady w walce o tytuł mistrzowski. Nie dał rady też wygrać ze mną na Paradise Lost! A później pokonał mnie na Evolve! Jak to wytłumaczyć? Oczywiście, dużą rolę odgrywa tutaj moje odpuszczenie stylu życia sportowca na pewien czas, ale wniosek jest prosty. Skoro Cold potrafi pokonać tego samego rywala z mało znaczącej walce, a przegrywa z nim na ważnym PPV... to po prostu jego głowa nie jest przygotowana do tego, aby rywalizować na najwyższym poziomie w walce o stawkę! Chrisowi brakuje mentalności zwycięzcy, a bez tego nie odniesie sukcesu. Chris... możesz mi mówić, że jestem gościem w tej federacji, wśród wrestlerów z krwi i kości. Ale wiesz na czym polega różnica między nami? Ja wskakuję do nowego dla siebie sportu, adaptuję się i nim się wszyscy obejrzą, będę wygrywał wielkie walki. Bo jestem po prostu do tego stworzony. A Ty? Masz ogromny potencjał, talent i umiejętności. Występujesz w sporcie, z którego się wywodzisz. Jesteś młody, ZNACZNIE młodszy ode mnie... a wygląda na to, że powoli dobijasz już do swojego opus magnum. Dlaczego? Głowa blokuje twój dalszy rozwój, Chris. Może powinieneś skorzystać z usług psychologa sportowego? To żaden wstyd!
Bisping puszcza oczko do kamery, po czym wraca na ławeczkę i kontynuuje swój trening. Obraz z kamery zaczyna powoli wygasać...
Na arenie rozbrzmiewa muzyka charakterystyczna dla Television Championa Paddy'ego Jacksona. Zawodnik ubrany jest w ten sam strój, w którym był ubrany tuż przed Last Station. Gdy mistrz znalazł się w ringu wziął mikrofon.
Paddy Jackson: Pamiętacie jak opowiadałem, że wrócę silniejszy, szybszy, brutalniejszy. Tak się stało. To co powiedziałem obruciło się w czyny. Każdy uważał, że to puste słowa, a jednak!! Każdy mnie skreślał po przegranej z Rybackiem na Paradise Lost. Chciałem odejść, bo każdy uważał, że nie ma dla mnie tu miejsca. Każdy wytykał mi błędy i nie patrzał na moje mozolne postępy. Mój dzisiejszy rywal Triple B, a właściwie Bo Dallas na Paradise Lost wygrał kantem, ale nikt nie patrzał w jaki sposób. Poczułem się odrzucony przez każdego tak samo jak trafiałem do psychiatryka. Każdy myślał, że jestem niemormalny, chociaż tak nie bylo. Ciężką pracą dochodzilem du sukcesów i nic nie dostawałem za darmo, a taki Bo Dallas dostawał wiele szans, by coś osiągnąć, choć na to nie zasługiwał. Każdy w nim widział kogoś wyjątkowego. Ale prawda jest taka, że Bo Dallas jest zwykłym komediantem. Po ostatniej porażce coś w nim pękło i zaczął się zachowywać jak człowiek z padaczką. Następnego tygodnia dostał nagle walkę o miano pretendenta i wygrał. I teraz jest szansa, by raz na zawsze pokazać, że walkę o pas nie dostałem przpadkowo, a Bo Dallas jest zwykłym cieniasem, który powinien odejść i ustąpić miejsca dla nowych talentów federacji. Teraz przejdę jednak do głównej kwestii. Każdy był zdziwiony moim zachowaniem, na pytanie Renee o nazwisko trenera, który mnie trenował. Teraz nadszedł czas by opowiedzieć wam jaka jest prawda. Jeff Holigan...nie istnieje, a Steve Gathard...żyje.
Wszyscy zebrani na arenie są zszokowani tym, co przed chwili powiedział Paddy Jackson.
Paddy Jackson: Każdy uważał, że robię się nudny, więc z Stevem postanowiliśmy wymyslić tą całą fabułę. Nikt się nie zorientował, że cały czas kłamałem. Każdy ma swojego asa w rękawie i ja też takiego miałem, ale czekałem na odpowiedni moment. I ten moment nadszedł.
Na arenie gasną światła, kiedy się zapalają w ringu oprócz Paddy'ego znajduje się męszczyzna o około 180 cm wzrostu. Ubrany jest w taki sam strój jaki jest ubrany Paddy. Po chwili nieznana nam postać bierze mikrofon.
???: Nazywam się Steve Gathard. Jestem managerem obecnego i najlepszego w historii mistrza Television Paddy'ego Jacksona. Jak wspomniał mój podopieczny, jego rywal jest zwykłym komediantem. Jest człowiekiem o dwóch twarzach. Z jednej strony głupi Bo Dallas, z drugiej jeszcze głupszy. Ten człowiek jest beztalenciem samym w sobie. Udowadniał to wiele razy. Parodiowanie sławy WWE nie jest mądre, ale bardzo, ale to bardzo głupie. O ile ostatni rywal mojego podopiecznego prezentował solidny poziom za mikrofonem i w ringu, to szanowny Bo Dallas jest solidny za mikrofonem, ale nie nadaje się na ringu Pure Hardcore Wrestling. Federacja jak sama nazwa wskazuje charakteryzuje się wielkim hardocorem. Najbliższy rywal Paddy'ego nie charakteryzuje się hardcorem. Mógłbyś zostać aktorem, ale nie. Takich idiotów, by nie wzieli do żadnego filmu. Sporty walki? Nie. Ogólnie jesteś zwyczajnym człowiekiem z ulicy. Mój podopieczny cię wykończy fizycznie i psychicznie. Mogłeś po ostaniej porażce odejść, a teraz znajdziesz się w piekle. Nie dasz rady...poddasz się i wreszcie raz na zawsze znikniesz z naszego radaru. Potem Paddy dopadnie kolejnego pretendenta do tytułu i skończy tak samo jak ty dzisiaj.
Na arenie rozbrzmiewa TIME TO PLAY THE GAME! Naszym oczom ukazuje się nie kto inny jak Triple B! Ma ze sobą mikrofon i zmierza do ringu. Gdy jest na apronie, udaje, że mikrofon to butelka i zaczyna pluć powietrzem. Następnie Big Bad Bo wchodzi do kwadratowego pierścienia.
Triple B: Nie możecie tak o mnie mówić, nie zasłużyłem na to. Zawsze się starałem i ciężko pracowałem. Jestem już na dobrej drodze, więc zamknijcie swoje buzi… gęby! Zwalczę cię twoją bronią Jackson, skoro jesteś taki mądry! *Big Bad Bo wyciąga jakąś kartkę ze swojej kamizelki i zaczyna czytać z niej*Pierwszy album wydałeś w 1972 roku jego nazwa to Got to Be There. Nie zwolniłeś tempa i w tym samym roku wydałeś kolejny album. Nosił nazwę Ben. Słaba nazwa… Dalej, rok później przyszedł czas na twoją kolejną płytę, nazywała się Music i Me. Potem dwa lata przerwy i wracasz z kolejnym albumem. Jego nazwa to Off the Wall. Mam wymieniać dalej panie Michaelu? Zaraz… Przecież ty nazywasz się Paddy. Przepraszam, zaszła tutaj pomyłka. Taka jak ty w tym ringu! Słuchaj, jeśli to, co mówiłeś o śmierci trenera to bajeczki, to powinieneś wrócić do zakładu psychiatrycznego! Na pewnym Evolve byłeś na cudzym grobie i zacząłeś recytować ckliwą historię swojego trenera! Jak można odwiedzać czyjś grób i robić takie rzeczy?! Nawet zmarła osoba musiała słuchać streszczenia historii twojego życia… W ogóle jak cię słucham, to czuje, że gdybyś to pisał, to robiłbyś błędy ortograficzne. Wygrałem wolą walki nie kantem! Fani mnie wspierali i to dawało mi siłę, by unikać większości ciosów mojego rywala. Poza tym to ja nie miałem nic wspólnego z nieuwagą Okady! Ja po prostu wykorzystałem okazje, która trafia się raz w życiu. Fani jakoś się z tego cieszyli! A na ciebie tylko buczą! Mam racje prawda? *cheer* Zdenerwowałeś mnie Jackson i gorzko tego pożałujesz. Zapłacisz w ringu za te wszystkie słowa. Ty… CZARNUCHU. *Triple B rozkłada ręce, jakby właśnie rzucił najlepszy tekst w swoim życiu, a fani buczą*No co?! Przecież każdy rzuca rasistowskie teksty. Dobra koniec tego gadania, w ringu odbiore to, co MOJE. TV Championship to moja własność i wróci do mnie. A i jeszcze jedno Jackson. Nie mów patrzał, tylko patrzył. Drażnisz mnie, gdy tak gadasz!
Singles Match for TV Championship Paddy Jackson (c) vs Triple B
Triple B jest bardzo nakręcony i przez całe starcie właściwie demoluje przeciwnika! Cóż za agresja! Teraz Bo przechodzi za rywala i wykonuje mocny Back Suplex! Jackson jest wyraźnie zaskoczony takim przebiegiem pojedynku, teraz się podnosi i potężnym Shoulder Blockiem sprowadza przeciwnika na ziemię. The Legend wykonuje American Knee z zaskoczenia na podnoszącym się pretendencie! Mamy przypięcie 1...2... Kick Out! Big Bad Bo momentalnie się podnosi i zasypuje oponenta gradem ciosów, po czym momentalnie prezentuje Bo Dazzler! To jednak nie koniec akcji, Dallas jest wściekły chce pokazać, że tytuł powinien być cały czas w jego rękach, czeka na podnoszącego się rywala i... Inkasuje potężne uderzenie łokciem, jest wyraźnie oszołomiony a do tego zostaje podrzucony i Paddy wykonuje Powerslam! Triple B stara się podnieść, Mistrz tylko na to czekał szykuje potężne uderzenie, które zostaje....zamienione na genialne Small Package! 1..2..3!! WOW! Bo Dallas zostaje rekordowym posiadaczem tytułu TV!
Bo raduje się jakby właśnie wszedł na pagórek za swoim domem, ale na zupełnie innym biegunie emocji jest teraz Paddy! Brutal American nie wierzy w to co się stało, a obok niego pojawia się jego manager Steve! Po chwili rozmowy nagle Paddy rusza na Dallasa z szarżą! Powala go mocnym Clothesline'm! I zaczyna wściekle stompować! OKADA! Rainmaker nagle pojawia się na rampie i sprintem wbiega do ringu! Brutal American jest zdezorientowany i nie wie na kim się skupić, a to działa na korzyść Okady, który momentalnie zaczyna atak na Brutal Americanie! Cios, kopnięcie, łokieć i..RAINMAKER! Paddy pada jak rażony piorunem. Następnie Japończyk wykopuje go z ringu, gdzie jest manager Paddy'ego i pokazuje stanowczym gestem, żeby nie próbował żadnych sztuczek. W tym samym czasie Bo już jest na nogach. Kazuchika odwraca się w jego kierunku, Bo szepcze coś do ucha Japończykowi, który tylko się uśmiecha i kręci twierdząco głową! Obaj wykonują charakterystyczną dla Japończyka pozę! Co za widok!
REKLAMY
Na arenie rozbrzmiewa muzyka charakterystyczna dla Nicolasa McDanniela. Gdy zawodnik znajduje się w ringu, bierze mikrofon.
Nicolas McDanniel: Dzisiaj stoczę kolejną walkę dla tej federacji. Moim rywalem będzie niejaki Drew Gulak. Kim on jest by był w stanie mnie pokonać? Nie pokona mnie kiepski matematyk, którego obliczenia są złe. Idiota na ostatnim Evolve zaczął gadać jakieś bzdury o szansach jakie ma rywal w walce z nim. Jego słowa się nie sprawdziły. Każdy się kiedyś podnosi,a to się liczy najbardziej. Wola walki i odwaga pozwalą dąrzyć za swoimi marzeniami. Dzisiaj Dre Gulak po raz kolejny przegra, a ja będę w blasku fleszy po wielkiej wygranej.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, bo na arenie już po kilku sekundach pojawia się Drew Gulak! Tym razem nie ma on na sobie garnituru, a jedynie strój do walki, jednakże zabrał ze soba kalkulator.
Drew Gulak: Panie i Panowie, przed Państwem Drew Gulak, czyli najtęższy umysł wrestlingowego świata, biznesmen wśród wrestlerów i...przyszły prezydent! Zanim przejdę bezpośrednio do walki, pozwolę sobie powiedzieć kilka słów na temat mojego dzisiejszego przeciwnika. Drogi Nicolasie, po pierwsze jestem pod wrażeniem twojego występu. Zdradzę ci, że przed tygodniem, jak jeszcze nie wiedziałem kto będzie moim przeciwnikiem, napisałem sobie klasyczną przemowę odpowiadającą. Okazało się, że ta przemowa pasowałaby mi jako odpowiedź na to, co tu dziś zaprezentowałeś. Ale przejdźmy do faktów. Twoje liczby nie są imponujące. Stoczyłeś dwie walki, przegrałeś jedną, więc startujesz z bilansem 0.5. Zresztą twoja wygrana...tamta walka to murowany kandydat na najgorszą walkę w historii PHW. Jednak podzielę to jeszcze na 2. Jesteś z Kanady, za to 5 punktów. Warunki fizyczne masz całkiem w porządku, mogę dać siedem punktów. <Gulak przygląda się przez chwilę rywalowi, wprowadzając dane do kalkulatora> O! Słyszałem opinie, że masz coś wspólnego z niejakim Stevem Eilbergiem, zwolnionym już, recydywistą i krętaczem, a co ważniejsze - przegranym. Także za porażkę Steve'a Eilberga odejmuję ci punkt. Wspomniałem już o braku oryginalności, za to odejmuję ci pięć punktów. Próbowałeś mnie obrazić - minus trzy! W wyjątkowo trywialny sposób - jeszcze raz minus trzy! Spędziłeś w tym ringu jakieś dwie minuty wypowiadając się, więc masz za to plus dwa punkty. Z litości doliczę ci jeszcze 3.5 za moje siedem minut. Więc...poczekaj moment.
Gulak wprowadza do kalkulatora kolejne dane, przez chwilę głowiąc się nad tym.
Drew Gulak: Cóż, Nicolasie, poziom twojej motywacji mogę dziś ocenić na sześć, więc znam już twoją dzisiejszą wartość jako zawodnika. <wprowadza wartość do kalkulatora i pokazuje wynik McDaniellowi> A więc Nicolasie, dzisiaj masz dokładnie 8,57% szans na zwycięstwo! Tylko od ciebie zależy, jak tę szansę wykorzystasz!
Singles Match Drew Gulak vs Nicolas McDanniel
Wracamy do pojedynku i widzimy, jak Drew Gulak przed chwilą wykonał rywalowi Irish Whip, a gdy ten wraca, inkasuje Snap Scoop Powerslam. Próba przypięcia, jednak McDanniel odkopuje po 2. Gulak podnosi go, wrzuca do narożnika, rozpędza się i wykonuje Gulak Attack. Po tej akcji decyduje się przejść do submissionu, a konkretnie Single Leg Boston Crab. Przez kilkanaście sekund próbuje zmusić Nicolasa do poddania się, jednak ten nie daje za wygraną. W końcu udaje mu się obrócić na plecy i przerwać chwyt, kopiąc Gulaka drugą nogą. Wstaje, unika ciosu oponenta i wykonuje mu Snap Suplex. Gulak szybko się podnosi, po czym zostaje złapany w piledriver clutch, po którym niedoszły TV Champion wynosi go w górę i wykonuje Sitout Powerbomb. Nie czekając na ruch przeciwnika, McDanniel wchodzi na narożnik. Czyżbyśmy byli świadkami akcji kończącej? Nico skacze i...wykonuje Diving Elbow Drop...ale na pustą matę, ponieważ Gulak w porę uniknął! Future President zakłada swojemu rywalowi Gu-Lock! Czy to koniec, czy McDanniel się podda? Mija około 5 sekund i odklepuje! To koniec, Drew Gulak zwycięzcą!
Burn i na arenie pojawia się Chris Cold, przywitany tym razem mieszaną reakcją publiczności. The Switchblade nie przejął się tym, co wokół niego panuje i swoistym krokiem udał się prosto do ringu, przy czym po drodze odebrał mikrofon od technicznych. Gdy już znalazł się w centrum kwadratowego pierścienia, usiadł po turecku na mate i zaczął mówić.
Chris Cold: Ludzie mówią, że stałem się kimś złym, przeciwieństwem samego siebie. Tylko czy ja kiedykolwiek mówiłem że jestem tym dobrym? Musicie wiedzieć, że to nie słowa a czyny określają nas tym, kim jesteśmy. Idealnym tego przykładem jest Michael Bisping. W jednym momencie potrafi mówić o sportowej rywalizacji opartej o fair play, a potem atakuje znienacka i to jeszcze obitego i zmęczonego po walce rywala. Nie muszę nikomu tłumaczyć o kogo chodzi. Jeszcze do tego głupie tłumaczenia typu ''znalazłeś się w złym miejscu i czasie''. Drogi Michaelu, tak się składa, że to ty jesteś w złym miejscu dla siebie, bo jako gość postanowiłeś w nim na siłę stać się gospodarzem a twój czas już dawno przeminął. Zrozum, nigdy nie zostaniesz tu zaakceptowany, choćbyś zdobył pas mistrzowski PHW. Szanuje twoją osobę ale powiedzmy sobie wprost, to nie jest miejsce dla ciebie. To jest właśnie to PHW Universe, o czym mówiłem na początku. Ja nigdy nie określiłem swojego nastawienia, zaś Bisping od samego początku mówi jedno, robi drugie. Ale dość już o nim, jego temat uważam za zakończony. Pokonałem go, wymierzyłem odpowiednią do jego czynów kare, także cel uważam za zrealizowany. Teraz pozostaje patrzeć w przyszłość skupiając się na nowych horyzontach.
Chris na chwilę przerwał swój monolog, rozejrzał się wokół siebie, po czym kontynuował to co zaczął wcześniej.
Chris Cold: Pokonując Bispinga automatycznie przeszedłem do półfinału turnieju King of The Ring. Może ten turniej to szansa dla mnie? Tak, to szansa nie tylko na title shot na pas mistrzowski PHW ale też na pokazanie swoich możliwości przeciwko bardziej doświadczonym rywalom ode mnie. Na tym mi zależy, walki z lepszymi od siebie zawodnikami. Nie tylko polepszą się moje umiejętności, lecz będę miał również okazje przyjrzenia się im bliżej, dzięki czemu będzie łatwiej ocenić mi kto jest większym zagrożeniem dla tej federacji. Nie muszę przypominać jaki jest mój cel od mojego przybycia do PHW. Jeśli chodzi o mojego dzisiejszego rywala, jest nim Mike Baines. W sumie ma wiele wspólnego z Bispingiem i nie chodzi tu tylko o narodowość. Podobnie jak on Mikeya trudno jest określić, bo mówi jedno a wykonuje coś zupełnie innego. Jego niedawny rywal Sean Tyler wykorzystał ten fakt i zrobił z niego totalnego świra, oderwanego zupełnie od rzeczywistości. Dlatego tym bardziej patrzy się na to co mówi a zwłaszcza to, co robi się w tym kierunku bo oceniać nas będą nie przez pryzmat słów a właśnie tego, czy czynami będziemy się z tego wywiązywać. Baines sam wie, z czym ma problem ale ja nie zamierzam mu pomagać, bo po co. Sam pisał się na to, na co szedł w potyczce z Tylerem, jego wina jak skończył. Nie zamierzam zaś tolerować faktu, że swoim zachowaniem może wiele tu pozmieniać, podobnie jak pewien MMA fighter. Dlatego dziś nie tylko awansuje do finału KotR, lecz uświadomię pewnej ześwirowanej jednostce, że nie jest tu żadnym wyznacznikiem reguł a jego miejsce jest nie w PHW ale w szpitalu psychiatrycznym, do którego zamierzam go wysłać. A że czas nie lubi stać w miejscu, zapraszam Mike'a już teraz do ringu, chcę zakończyć jego temat już tego wieczora.
BAINES!Dzisiejszy rywal Colda zaraz pojawi się na hali! Na arenie robi się nieco ciemniej, a oświetlona jest tylko rampa i wejście do ringu. Po chwili, gdy theme się uspokaja, na rampie pojawia się sam zainteresowany ubrany w swój t-shirt oraz krótkie spodenki. Podczas swojej "podróży" na ring, cały czas mruczy coś do siebie i patrzy w sufit hali. Niektórzy fani przecierają oczy ze zdumienia. Jest to dość niespotykany widok! Gdy Baines jest już blisko ringu, wślizguje się do niego, po czym czeka na mikrofon.
Mike Baines: A teraz bądź jednością ze swoim oddechem..napełnij swoje płuca powietrzem i wypuść. Stań się kwiatem lotosu i wejdź w symbiozę z przyrodą. Teraz wszyscy zamknijcie oczy i pomyślcie o swoim największym marzeniu. O marzeniu z dzieciństwa. I co widzicie? Christopher pewnie widzi kreskówkę z samurajem w roli głównej? Mam rację? Wiem, że mam. Nic nie musisz mówić. Siedź sobie na tej macie i rozmyślaj o życiu. Dalej przemawiaj do nich jakbyś miał związane jaja. Wiesz co? Spuść się raz ze smyczy. Smyczy, którą sam trzymasz jesteś do bólu poprawny, siedzisz w swojej strefie komfortu i tylko do niej zapraszasz tych ludzi. Myślisz, że oni wiedzą kim jesteś? Każdy kij ma dwa końce Chris. Na jednym jest dobry Chris, a na drugim jest zły Chris. I wiesz co? Żeby stać się tym kim naprawdę jesteś musisz się..złamać. Złamać jak ten kij. I tylko wtedy masz szansę dotarcie do połowy kija. Ale Ty nie chcesz się złamać! Ty chcesz być idolem! Chcesz, żeby Cię podziwiali za jaki szlachetny jesteś. Oto ja, wielki Chris Cold, a to mój majestat! Ojj..nie tędy droga Chris. Jesteś jak ta postać z książki dla dzieci. Idziesz ciemną doliną i zła się nie ulękniesz! Taki jesteś? Trafiłem? Zawsze trafiam. Tylko wiesz, Chris. Tu nie ma zła. Tu jest życie. Tu się dzieją tragedie. Wiesz co tu się dzieje? Ludzie umierają. A Ty drążysz tą swoją bajeczkę i trzymasz tych ludzi w bańce, która prędzej czy później, pęknie.
Mike zaczyna krążyć wokół siedzącego Colda.
Mike Baines: Szumnie zapowiadasz, że wyślesz mnie do psychiatryka..wiesz ilu próbowało? Wiesz ilu próbowało wciskać mi leki, żebym był taki jak wszyscy wokół? Sporo ich było. Słowo klucz było, bo jak sam widzisz jak stoję tutaj, w tym ringu, przed Tobą. Pewnie chciałbyś to zrobić, pozbyć się takich jak ja. Od początku jak dowiedziałem się, że zmierzę się dziś z Tobą, wiedziałem co powiem. Jesteś typem człowiek, który widzi przed sobą przeszkodę próbuje ją przeskoczyć. To nie ulega wątpliwości..ale Ty jej nigdy nie pokonujesz za pierwszym razem. Jesteś jak ten najgorszy ze stada. Ile razy biłeś się z Bispingiem? Ile razy biłeś się z Okadą? Nie odpowiadaj Chris. Wszyscy to widzieliśmy. Wystarczyło Ci wygrać jedno starcie, aby móc już chwalić się jaki to Ty nie jesteś wspaniały. Jedna walka, która według Ciebie zmienia wszystko. Wiesz co to zmienia? Nic. Wiesz co zmienia przegrana? Też nic. Naprawdę dbasz o to kto wychodzi z tego ringu z mianem zwycięzcy? Tak Cię to jara? Pewnie jesteś tym kolesiem, który po nocy z dziewczyną, pyta ją jak było. No ale czy to ma jakiś sens? Czy cokolwiek co powiedziałem ma jakiekolwiek znaczenie? Czy ktoś słuchał tego co mówiłem? Równie dobrze mogłem Wam dyktować przepis na wodę gotowaną, a Wy zareagowalibyście tak samo. Chris, oni nie chcą słuchać Twoich kazań i historii życia. Wiesz czego chce lud? Igrzysk, od zarania dziejów. Więc proszę Cię wstań i zrób ładne tło. Tło na okładkę gazety, a na pierwszym planie będę ja. Przyszły król PHW.
Semifinal of King of the PHW Tournament Mike Baines vs Chris Cold
Wracamy po przerwie. W ringu odbywa się półfinałowe starcie turnieju King Of The Ring pomiędzy Chrisem Coldem oraz Mike'm Bainesem. Ten drugi właśnie prowadzi swojego rywala do narożnika. Następnie Mike zaczyna machać ręką prosto przed twarzą Colda i... uderza go otwartą dłonią w twarz! To bardzo poddenerwowało Chrisa i złapał Mike'a za głowę, a następnie umieścił w narożniku, w którym sam się znajdował. Po chwili zaczął okładać go punchami w twarz. Następnie dołożył Chopa! Baines początkowo złapał się za klatkę piersiową, odczuwając ból, jednak w końcu przetarł ją lekceważąco i zaczął się śmiać. The Switchblade zatem posłał go Irish Whipem do przeciwległego narożnika. MB jednak gdy już dotarł do rogu, za pomocą nogi zatrzymał się. Cold ruszył na niego i nadział się na uderzenie łokciem w twarz! Następnie Mike złapał Chrisa za rękę i wykonał Springboard Arm Drag! Obaj szybko wstali, Natural Born Killer ruszył z Clotheslinem i... Mike wykonał MB Special! Po tym uderzeniu Chris padł na matę, a Anglik usiadł sobie po turecku i zaczął gadać do sędziego jakieś dziwne rzeczy. Ostatecznie Baines zaczął się śmiać sam do siebie i podniósł Colda. Będziemy świadkami Insanity! Nie! Chris odpycha nogę rywala, odbija się od lin i wykonuje Sling Blade! Następnie bierze rozbieg i chyba będzie chciał kończyć walkę. Nagle na rampie pojawia się... Michael Bisping! The Count biegnie w stronę ringu i wchodzi na apron. Tam patrzy na Colda, który odwrócił się w jego stronę. Panowie wymieniają spojrzenia i Michael zaczyna bić mu brawo. W międzyczasie doszedł do siebie Mike Baines, który wykonuje Insanity na odwracającym się Chrisie! MB siada na klatce piersiowej Colda, łapie jego nogi i pinuje w ten sposób 1..2..3! Mike Baines w finale turnieju King Of The Ring!
Baines nagle podrywa się po wygranej i staje na równe nogi i zaczyna świętowanie! Obraca się w kierunku apronu..i nagle zauważa Bispinga, który nadal na nim stoi. Mike nagle zastyga w bezruchu i patrzy wprost na Bispinga. Mike po chwili wymiany spojrzeń tylko się uśmiecha szeroko, po czym gestem zaprasza do ringu Michaela, po czym samemu opuszcza kwadratowy pierścień. Kamera pokazuje nam teraz wydarzenia w ringu, a tam Cold powoli dochodzi do siebie i próbuje wstać przy pomocy lin. Bisping natomiast stoi tuż za nim! Cold jest już na kolanach, a w ten czas Bisping podchodzi do niego i łapie za włosy i odwraca twarzą do siebie. Coś do niego krzyczy, po czym po czym wykonuje Nosecrushera na klęczącym Chrisie! Egzekucja. Cold pada na matę, a Bispinga jeszcze coś do niego mówi, po czym opuszcza ring przy raczej negatywnej reakcji publiczności, ale idzie usłyszeć również pozytywne okrzyki.
Znajdujemy się na zapleczu, gdzie widzimy stojącą Renee Young z mikrofonem.
Renee Young: Panie i panowie, moim gościem będzie obecny Hardcore Champion, Wes Wallace.
Kamera przesuwa się i możemy dostrzec Wesa, u którego na barku spoczywa pas mistrzowski. Wallace przy okazji odpala papierosa od złotego zippo.
Renee Young: Wes, jak czujesz się przed dzisiejszym pojedynkiem o twój pas? Wes Wallace: Jak się czuję? Czuję się świetnie... <Wes szeroko się uśmiecha> Renee Young: Widać jesteś pewny siebie, jednak czy nie odczuwasz strachu przed swoim dzisiejszym przeciwnikiem? W końcu tydzień temu zaatakowałeś go i sprawiło to wrażenie, jakbyś chciał osłabić Tylera przed waszym starciem... Wes Wallace: Oczywiście, że jestem pewny siebie. Powiedz mi, czy jeśli sam zaproponowałem ten pojedynek już dzisiaj, to czy mógł kierować mną jakikolwiek strach? Idiotyczne pytanie... Renee Young: To co tak naprawdę kierowało tobą atakując Seana? Wes Wallace: Co mną kierowało? Nic, zupełnie. Jestem mistrzem Hardcore i jak na prawdziwego mistrza przystało, muszę w tej federacji zapewnić choć odrobinę hardcore'u. Padło na taki sposób, to był po prostu zwykły kaprys... <Wes uśmiecha się> Renee Young: Nie odczuwasz jakiejś satysfakcji, że z waszej pierwszej konfrontacji wyszedłeś zwycięsko? Wes Wallace: Renee... Byłem stawiany już w zupełnie takiej samej sytuacji jak Sean i w przeciwieństwie do was wszystkich, nie jestem hipokrytą. Nie mam zamiaru się tym szczycić. Prawda jest taka, że swoją wyższość mogę udowodnić tylko po rozbrzmieniu gongu i to mam zamiar dzisiaj zrobić... Nie, ja to po prostu zrobię. Renee Young: Jakie masz plany wobec mistrzostwa? Masz zamiar trzymać ten pas jak najdłużej, czy jednak coś cię kusi, żeby spróbować pójść wyżej i walczyć o wyższe cele? Wes Wallace: Jakie wyżej? Jakie wyższe cele? Mówisz o tym cyrku, który dzieje się wokół "głównego tytułu"? Kto o nie walczy... Jestem tutaj niepokonany i prawda jest taka, że moje mistrzostwo w obecnej chwili jest najbardziej prestiżowe w całej federacji. Ci "wyżej" zaliczali mocne wpadki, a ja? Wykonuje swoją pracę w jak najlepszy sposób. I nikt, absolutnie nikt nie jest w stanie podważyć moich słów... Może kiedyś przyjdzie czas, że poszukam nowych wyzwań i udowodnię, że podczas ostatnich dwóch gal PPV to ja powinienem być w walkach wieczoru? Jednak teraz skupiam się tylko na tym... <Wes poklepuje pas> Renee Young: Powiedz nam jeszcze, jak możesz ocenić swoje dotychczasowe panowanie jako mistrza, jesteś nim usatysfakcjonowany? Po zapleczu chodzą głosy, że... Wes Wallace: <Wes wyrzuca fajkę, po czym zabiera mikrofon Renee i wypuszcza jej dym prosto w twarz> Dobra, dosyć tego. Dosyć tych idiotycznych pytań... Co wy chcecie tym osiągnąć? Ocieplić mój wizerunek? Nie pasuje wam, że ktoś taki jak ja może posiadać tak ważne mistrzostwo w tej federacji? Zapamiętajcie raz na zawsze, nie będę kolejnym podniecającym się na widok fanów mistrzem i nikt z was nie będzie w stanie tego zmienić. Powinniście na kolanach dziękować mi, że zgodziłem się dołączyć do tej organizacji i ktoś taki jak ja, może nosić ten tytuł... A teraz żegnam... <Renee wydaje się być trochę zmieszana> No żegnam do cholery! <Przestraszona Renee odchodzi, a Wes odwraca się centralnie w stronę kamery> Ty zostań, mam coś jeszcze do powiedzenia... Po pierwsze, tylko kompletnemu idiocie mogłaby choć na sekundę przejść przez głowę myśl, że stracę dzisiaj swój pas mistrzowski. A tym bardziej, nie pokona mnie żaden kretyn malujący twarz i uważający się za kogoś z "ciemnej strony"... Już taki jeden bije się o właśnie te "główne mistrzostwo" i nie umknęło mi uwadze, że ta sama osoba przegrała walkę z kimś tak żałosnym, jak braciszek naszego Seana... Nie interesuje mnie, które wcielenie Tylera dzisiaj zobaczę, to tylko marna fikcja, dokładnie taka sama fikcja, jak jego widok z moim tytułem zapiętym w pasie... Ja jestem prawdziwy i nie musiałem udawać nikogo, żeby dojść do tego miejsca, w którym się obecnie znajduje. A ta "prawdziwość" doprowadziła mnie do tego, że jestem najlepszym mówcą, najlepszym zawodnikiem i najlepszym mistrzem w całej tej federacji... Cokolwiek by się nie stało, fikcja przegra z prawdą i za tydzień ponownie ujrzycie mnie z tym tytułem na moim ramieniu. Dziękuję za uwagę...
Wes odrzuca mikrofon i odchodzi, a obraz z kamery gaśnie...
REKLAMY
*Feed Me More! Paul Heyman oraz Ryback w garniturach zmierzają do ringu. Paul stoi z mikrofonem, a Ryback z tym samym narzędziem siada obok swojego adwokata, na macie*
Paul Heyman: Wiele osób zastanawia się jakim cudem odkąd jestem adwokatem mojego klienta jego forma tak wystrzeliła w górę. Otóż moi drodzy to proste. Mój klient jest bardzo dobrym zawodnikiem, a ja jako manager jestem jednostką wybitną, robiłem już mistrzów z niewiele znaczących zawodników, więc dlaczego miałbym tego nie zrobić z The Steel Muscles Rybackiem? Ma wszystko żeby być wielkim, i musicie wiedzieć jedną rzecz - tylko śmierć może nas zatrzymać. Jesteśmy duetem, który patrząc przez pryzmat typowo wrestlingowy pasuje do siebie jak dwa półdupki...jak propan i butan....jak locha i knur... No, z tym ostatnim to przegiąłem akurat. Skip, chcesz coś dodać? <Wyraźnie zmieszany śmiechami z publiczności Heyman natychmiast robi się czerwony>
Ryback: Z tym ostatnim to cholernie przegiąłeś. Ale ogólnie zgadzam się z moim adwokatem, tylko połączenie dwóch wielkich sił może utworzyć coś w rodzaju nieskończoności, coś w rodzaju bytu nie do powstrzymania. Zanim on się pojawiał byłem tutaj odbierany nie jako ten dobry, tylko jako ten zabawny. A dzisiaj? Dzisiaj ludzie okazują mi ogromny szacunek, a gdy idę korytarzem większość z nich po prostu schodzi mi z drogi. I to jest najlepsze co mogą zrobić, albowiem człowiek o dewastującej sile Godzilli jest dla nich po prostu kimś poza ich wyobrażeniami. Sytuacja z głównymi pasami jest ciekawa. Pas mistrza PHW posiada Jose Lopez, który dostał w tym ringu niezły wpier...po głowie dostał, bo coś mu się poprzestawiało, i jest chyba jedyną osobą, której poprzestawiało się w dobrą stronę. Szanuję. Przy pasie Hardcore za to jest wakat, ponieważ pas posiada osoba, która w nowej sekcji Alumni powinna być podpisana jako 'Nikt'. To za te Twoje podgryzanie mnie Wallace. Odejmę Ci jedno 'L', zostanie Ci 'Zimna Ściana' i sobie ręce z Chrisem Coldem podasz. Ale miało być dość śmieszkowania - w tym turnieju nie ma już faworytów. I to już nie jest turniej King Of The Ring. To jest turniej mojego imienia, i każda następna edycja będzie tak nazywana. Ponieważ wszyscy fani, z tego turnieju zapamiętają tylko mnie!
*Po tych słowach Ryback się podnosi i razem z Paulem Heymanem udają się na zaplecze*
Singles Match Jose Lopez vs Dan Dowson
Jak na starcie weteranów ringów przystało, walka jest niezwykle wyrównaną batalią, teraz to Lopez wykonuje mocne wejście kolanem na brzuch rywala i mamy DDT! Jednak nie! Dan odpycha przeciwnika łapie go i wykonuje szybki Suplex... Lecz co to?! Mistrz blokuje nogę rywala i sam popisuje się przepięknym Suplexem! Do tego mamy odbicie od lin i Leg Drop! Lost Boy się podnosi i zasypuje przeciwnika serią uderzeń, Jose jednak jest schowany za głęboką gardą, przyjmuje jednak potężny Low Kick, a do tego Roundhouse Kick! Danny podnosi przeciwnika popycha go na liny i mamy potężny SPinebuster z przypięciem 1...2... Kick Out! Champion znalazł się w małych taraptach, udaje mu się podnieśc i mamy klincz, który The Cage wygrywa mamy IrishWhip...Odwrócony i to The Future ląduje w narożniku mamy rozpęd i....Héroe wykonuje Running Corner High Knee! Dowson obsunął się bezwładnie na matę mamy pin 1...2... Shoulder Up! Lopezzo zagrzewa fanów do dopingu i czeka aż przeciwnik się podniesie, ten wstaje i wyciąga rękę, to tylko brudna zagrywka Dowsona który chwyta za przeciwnika i mamy SHort-Arm Clothesline. Dan podnosi obecnego championa i posyłą go w kierunku lin, biegnie za nim i....inkasuje La patada de las palmas! Mistrz ustawia się już za rywalem i wykonuje Hasta Luego! To musi być koniec 1...2...3!
Lopez dumnie wstaje po wygranej i podnosi ręce w górę okazując swoją radość ku uciesze fanów..ale nagle na arenie robi się ciemno! Po chwili światło wraca! Jose stoi przodem do titantronu gotowy do walki, ale nie wiem, że za nim stoi Reaper! Fani krzyczą, żeby Jose się odwrócił i ten w końcu to czyni, ale zostaje złapany od razu w Choke Clutch! Reaper przygląda się swojej ofierze i coraz mocniej zaciska uchwyt. Wyniesienie w górę! Czyżby Anaconda Slam?! NIE! Dan Dowson wstał i sprzedaje Reaprowi cios w plecy, a ten puszcza mistrza, który upada z pierwszego piętra! Dan próbuje nawiązać walką ze swoim byłym adwersarzem, ale w wymianie cios za cios to Reaper wychodzi zwycięsko i po chwili łapie Dana w Choke Clutch i wynosi pod Anaconda Slam! Connected! Dan upadł jak pewien samolot! Wait! Jose Lopez nagle zaskakuje swojego rywala kopiąc go od tyłu w łydkę i łapie go pod Hasta Luego! Udana akcja! Fani szaleją, a Jose nadal trzyma się za gardło, jednak nie jest to jego główne zajęcie, bo pomaga wstać Dowsonowi, z którym powoli opuszczają ring zostawiając w nim samego Reapera!
*W chatce znanej z prom Marka widzimy oczywiście Domagoja Tokora, który ogląda segment Rybacka z wyrzucaniem zdjęć do kosza. Po obejrzeniu segmentu Tokor wyłącza telewizję*
Domagoj Tokor: Bla, Bla Bla. Spójrzcie na tego kwadrata, przecież dla niego ten turniej to całe życie. W ogóle nie rozumiem takiego podejścia. Dlaczego? Czy już zazdrość, wszechobecna zazdrość tak bardzo zawładnęła mózgiem również tego człowieka, że uzależnia wszystko od wygrania tego turnieju? Wiecie jaka jest różnica między mną a Rybackiem? On traktuje wrestling jako całe życie, a codziennie poznaję nowe osoby, które to życie przegrały. Ja traktuję wrestling jako odskocznie, jako hobby...i wygrywam wszystko na całkowitym luzie. Spojrzcie na moją walkę z tym no...jeszcze nie pamiętam wszystkich osób tutaj, ale tydzień temu walczyłem, z buzi mu śmierdziało. Ryback to taki człowiek, który zapewne nigdy nie dostał prezentu na komunię, a dzisiaj próbuje go sam sobie zrobić. Przykro mi The Big coś tam, ale ja Ci tę komunię zepsuję i uczynię ją świętą. Ti Si Kraj!
*Obraz z kamery znika*
W ringu już stoi Sean Tyler z mikrofonem. Wyraźnie ma coś do powiedzenia przed dzisiejszą walką.
Sean Tyler: W zeszłym tygodniu wyraźnie było widać, że ktoś jest nie po drodze z bytnością w tej federacji. Wessie, bo o tobie mowa. Uznałeś, że w zeszłym tygodniu uda ci sie mnie sprowokować. Można powiedzieć, że te twoje działania... Są jedynie odpowiednie na emerytów, którzy z racji podeszłego wieku nie potrafią panować nad emocjami. Czy być może byś chciał poznać kogoś innego, nie mnie samego? Ludzie się pytają mnie, gdzie jest drugi ja, ten mroczniejszy, niby z lepszym wyrazem. Mogę wam odpowiedzieć - moje alter ego ucichło w momencie, kiedy posłałem Bainesa karetką w dalekie strony. Wallace, dzisiejszego dnia stanę przed tobą i zamierzam wygrać ten tytuł mistrzowski. Możesz wykorzystywać brudne zagrywki, aby ten tytuł utrzymywać - nic nie zmieni mojego przeznaczenia. Pas Hardcore Championa to mój cel, ty tego nie zniszczysz! Dzisiejszego dnia zakończy sie twoje pseudo panowanie, a zacznie się nowa era, prawdziwego hardcore'u. A ty będziesz mógł zastąpić ring jakąś sceną muzyczną, aby pochwalić sie swoim niby dobrym słuchem
Sean uśmiecha się jedynie kpiąco, a następnie opiera o liny czekając na rywala.
Singles Match for Hardcore Championship Wes Wallace (c) vs Sean Tyler
Wróćmy do wydarzeń z ringu. W nim odbywa się walka o Hardcore Championship pomiędzy Wesem Wallacem i Seanem Tylerem. Mistrz właśnie wypłacił Chopa rywalowi, który znajduje się w narożniku. Następnie mamy Irish Whip do przeciwległego narożnika. Wes rusza na przeciwnika i nadziewa się na wystawioną nogę. Sean momentalnie wykonuje Roll-up 1..2.. KICKOUT! Wallace szybko wstaje, lecz Tyler jeszcze szybciej. Natychmiast odbija się od lin, unika Clothesline'u, odbija się ponownie i wypłaca Calf Kick! Hardcore Champion pada na matę, a Sean wykorzystuje to, wskakując na trzecią line. Chyba będziemy świadkami Diving Elbow Dropu! Pretendent skacze i... Wallace się odsuwa. King of Hardcore chwile zbiera siły, po czym wstaje. Chwile później podnosi swojego oponenta i częstuje go T-Bone Suplexem! Następnie podchodzi do leżącego byłego mistrza Tag Team i częstuje go uderzeniem kolanem prosto w brzuch! Dokłada kilka takich uderzeń i w końcu pomaga wstać Tylerowi. Chwile później mamy Irish Whip w liny, lecz Sean Tyler łapie się ich! Wes rusza na niego, a Sean ponownie wystawia nogę! Tym razem Lone Rider łapie ją, jednak The Joker częstuje go Enzuigiri! Wallace jest zamroczony, a były członek Bullet Clubu dokłada Frankensteiner poza ring! Sean zostaje na apronie, ostatecznie z niego schodzi i podnosi aktualnego mistrza. Ten jednak wypłaca mu Headbutt! Pretendent łapie się za twarz i odwraca. To wykorzystuje Man of Mayhem, który wyciąga spod ringu krzesło i uderza odwracającego się Seana prosto w głowę! Koniec walki! Poprzez dyskwalifikacje zwycięża Sean Tyler! Wes Wallace w tak brudny sposób zachowuje tytuł mistrzowski.
Sędzia próbuje nakazać Wallace'owi, aby natychmiast odłożył krzesło, ale bezskutecznie, gdyż wystarczyło, aby Wes odwrócił się w kierunku arbitra, aby ten odpuścił. Wallace rozstawia krzesło nad głową swojego rywala w taki sposób, że ręce Tylera są ułożone jakby leżał ukrzyżowany. Siedzi nad nim chwile, po czym wyjmuje z tylnej kieszeni spodni fajki i zapala jedną z nich. Pa paru machach, nagle na jego twarzy pojawia się rozwścieczenie i gasi papierosa na klatce piersiowej Tylera! Sean zaczyna wierzgać! Wes wstaje składa krzesło i jeszcze trzy razy uderza leżącego rywala! Ależ się w nim zagotowało! Wes stoi nad leżącym Tylerem..
..i tym obrazkiem kolejne Evolve dobiega końca!
|