Ogłoszenie

Aktualności: NICZEGO JUŻ TU NIE BĘDZIE. I CHUJ. POZDRAWIAM

#1 17-02-18 22:13:47

 whip

il mostro

64463449
Zarejestrowany: 12-12-16
Posty: 253
Punktów :   26 

#10 Thursday Night Evolve

Earlier Tonight...

Kamera przenosi nas do pustej hali, a w ringu na pojedynczym krześle siedzi Arthur pośród przeraźliwej ciszy.

Arthur: Nadszedł moment prawdy, każdy zobaczy na co mnie stać. Do czego jestem zdolny. Wiem doskonale co to ból i nie boje się mojego nędznego rywala. Chris Dickinson...tak zwie się ten śmiałek. Może na poprzedniej tygodniówce pokonałeś rywala, ale tamtem rywal to nie ja. Nie jestem typem człowieka, który za wszelką cenę chce wygrać. Każdy może sobie pomyśleć, co ten głupiec mówi, lecz po walce każdy dowie się, że nie jestem tchurzem i walcze o wygraną do końca. A co się stanie jak przegram? The Architect się nie podda. Dalej będzie walczył, gdyż Pure Hardcore Wrestling to całe moje życie. Nie mam nic. Byłem sławny, miałem pieniądze, lecz wszystko szybko straciłem. Będę walczyć do ostatniej kropli krwi, by osiągnąć jak najwięcej. Wiem, że stać mnie na wiele, lecz nie wykorzystuje sytuacji. Architectus est mirus.

Obraz z kamery gaśnie.

https://preview.ibb.co/bH3cEG/EVOLVE.png



*Fajerwerki rozświetalają arenę, kamera błądząc po publiczności w końcu nakierowuje się na komentatorów.*

Tomasz Hajto: Ostatni przystanek niczym lokomotywa Lecha Poznań przed PPV. Dzisiaj obejrzymy naprawde ciekawą galę, ponieważ karta zapowiada się jak truskaw..
Paweł Borkowski: I Paweł Borkowski. Chris Dickinson vs Arthur to pojedynek zawodników, których po raz pierwszy mieliśmy zobaczyć tydzień temu. Walka nie ma faworyta tak naprawdę, a to lubimy najbardziej w wrestlingu.
Tomasz Hajto: Arthur niedawno zakończył karierę reprezentacyjną, myślę, że to jest wystarczająca rekomendacja, że będzie w dobrej formie.
Paweł Borkowski: Mimo, że jestem komentatorem - aż chciałoby się powiedzieć - bez komentarza. Kevin Owens zmierzy się z Daniele Riccim. Daniele po porażce z Rybackiem kilka tygodni temu tak naprawdę zniknął, co się z nim działo?
Tomasz Hajto: Nie mam pojęcia Paweł, być może był na którymś z meczów Napoli, to przecież bardzo ciekawa drużyna. Tutaj jednak jestem za Owensem, to charyzmatyczna postać.
Paweł Borkowski: Sean Tyler & Mike Baines vs D-Von Dudley & Wes Wallace - Znakomita walka na papierze, ale czy Wes ma szanse dogadać się z D-Vonem?
Tomasz Hajto: Słuchaj, czasami dla dobra drużyny można się  dogadać, ja pamiętam, że w Schalke też kilku kolegów z drużyny nie lubiłem, ale dla dobra drużyny trzeba się dogadać. Nawet uważam, że wygrają.
Paweł Borkowski: Jose Lopez vs Dan Dowson czyli Walka Wieczoru. Lopezzo w formie, Dowson? Tego nie wiemy, to będzie kluczowa walka .
Tomasz Hajto: Dowson wzmocnił formacje, już nie świruje, sądzę, że może nawet przypiąć swojego rywala dzisiaj, a mało kto tego dokonał...o ile ktokolwiek to zrobił.
Paweł Borkowski: Dokładnie, przenosimy się już na arenę i życzymy państwu udanej gali.

Kamera przenosi nas do ringu, gdzie znajduje się najważniejsza osoba Evolve, czyli Johnny Walker, który ma w ręku mikrofon. Ma to pewnie związek z zeszłotygodniowymi wydarzeniami.

Johnny Walker: Drodzy Państwo..wiecie dlaczego tu jestem? Nieważne, to co stało się tydzień temu..muszę wyciagnąć z tego konsekwencję. Jeżeli zastanawiacie się o co chodzi, to zapraszam do oglądania.

#9 Evolve...

Riddle podnosi Lopeza i chyba będzie Suppression! Lopezzo odpycha w ostatniej chwili Kennetha tak, że ten wpada z impetem na Walkera! Kenny patrzy na leżącego General Managera, wykorzystuje to Lopez, który momentalnie wykonuje Hasta Luego! Chce pinować, lecz Walker leży, mimo to Johny leżąc, spogląda w stronę gongu i każe w niego uderzyć! Tak też się staje! Słyszymy gong i walka się kończy!

Obraz z titantronu gaśnie.

Johnny Walker: Nie mam na to słów. Jose Lopez, to typ pracownika, który ciągle robi ci pod górkę. Jego zachowanie wypaczyło wynik tej walki! Nasz wspaniały mistrz, Kenneth już miał wygraną w kieszeni, ale Lopez postanowił, że wyeliminuje sędziego. Mało tego! Wykorzystał przy tym Kennetha! Wynik tej walki może być tylko jeden, jedynym wygranym jest Kenneth Riddle, a nie jak ten żałosny Jos...

Walkerowi przerywa theme song Jose Lopeza! Wkurzony Hiszpan z mikrofonem w ręku zmierza do ringu.

Jose Lopez: Skończ już pieprzyć. Skoro milczenie jest złotem, a tobie zależy tylko na pieniądzach. To po prostu zamknij już swoją mordę. Wszyscy na tym skorzystamy… Jak osoba z tak wysokim stanowiskiem może gadać takie głupoty? Ja robie pod górkę? Ty nie tyle co robisz pod górkę, co po prostu robisz już pod siebie myśląc o mojej walce z Riddlem. Bo byłaby to wasza wspólna klęska. W ogóle obwinianie mnie o to, że twój wspaniały mistrz nie potrafi dobrze wykonać swojej akcji kończącej woła o pomstę do nieba. Jaka w tym moja wina, że Kenneth cię znokautował? Najwidoczniej ciągnie swój do swego, a że obaj jesteście żałośni, to też wpadł na ciebie. Chociaż…po co ja w ogóle to tłumacze, przecież to tak jakbym mówił do ściany. Tyle że ściana nie wygaduje na każdym kroku bzdur… No, chyba że jest to ściana, która odbija echo wypowiedzianych słów przez Riddle’a… Musisz odejść z tej federacji, nie robisz tu nic pożytecznego. Nawet gala nie jest w normalnym terminie. Ja domyślam się, dlaczego jesteśmy tu akurat w sobotę. Twój wspaniały mistrzunio na poprzednim Evolve trochę poszczekał i zarzucił spadek oglądalności. Wrócił i co? Oglądalność spadła jeszcze bardziej, ale nie o to chodzi. Na tamtej gali odwalił taką żenadę, że żaden w miarę myślący człowiek nie odpaliłby telewizora na tym samym kanale, o tej samej godzinie w następny czwartek. To też przesunięto gale na inny dzień, chciałbym powiedzieć, że było to sprytne. Jednak było to tak samo marne, jak przyrównywanie koloru skóry D-Vona do pracy w kopalni. Serio? Widzę, że od dawania tobie pieniędzy w łapę, Riddle trochę zbiedniał. Odbiło się to także na jego dowcipach, skoro rzuca tak ubogie żarty. Dopóki będziesz tu rządzić, nic się nie zmieni. Ty będziesz prowadzić go za rączkę, a On ciągle będzie gadał, jakim to wspaniałym mistrzem nie jest. O mnie powie, że nie jestem na jego poziomie, jestem nikim i nie widzi we mnie zagrożenia. Mówi tak, ale gdy rozmawiał z prawnikiem, stwierdził, że gdy uzyskam prawo do walki o pas, może zrobić się kiepsko. Tak z tym samym prawnikiem, od którego brałeś łapówkę… Kenny twierdzi, że liczą się czyny nie słowa, ma racje. Tylko czemu się do tego nie stosuje? Gdy mówił, że to jego ring dostał w pysk i z niego uciekł. Na poprzednim Evolve ponownie został poniżony. Mimo że byłeś sędzią, który robił wszystko by go chronić. On nie był w stanie tego wykorzystać. To ja byłem tym, który stał na nogach. To on leżał jako pokonany, każdy wie kto w tej walce, tak naprawdę wygrał. Riddle i tak w oczach innych będzie starał się mnie ukazać jako tego słabszego, który podąża za nim i jego mistrzostwem. A nie jest tak… Nie podążam za nim, ponieważ to by oznaczało, że wybrałem jego drogę. To by oznaczało, że muszę podążać jego śladami. A nie mam zamiaru stać się takim żałosnym śmieciem jak Kenneth…

Te słowa nie mogły pozostać bez odpowiedzi! Jose Lopezowi przerywa Kenneth Riddle we własnej osobie, który pojawia się na arenie.

Kenneth Riddle: Johnny, gratuluję świetnie wykonanej pracy. Myślę, że wszyscy powinni docenić wkład, jaki masz w kreowanie pozytywnego wizerunku tej federacji. Niestety, tacy niewdzięcznicy, jak Jose Lopez, zawsze będą. To jest naturalna kolej rzeczy i historia to potwierdza. Wielcy wizjonerzy zawsze mieli pod górkę i byli mieszani z błotem, uważani za wariatów... wytykani palcami. Spójrzcie na to, co się dzieje z Elonem Muskiem. Facet wystrzelił w kosmos cholerną Teslę! I zrobił to taniej biorąc pod uwagę cenę za kilogram przetransportowany w przestrzeń, niż NASA kiedykolwiek była w stanie! I co? Wciąż połowa tej nędznej populacji śmieje się z niego i uważa, że niemożliwe jest stworzenie samochodu elektrycznego o takich parametrach, jakie zapowiada. I może moglibyście się o tym przekonać na własnej skórze... ale jesteście biedakami, więc będziecie mogli co najwyżej zasięgnąć opinii ode mnie, szczęśliwego posiadacza Tesli. Wracając do tematu... Jose, ponownie popełniasz ten sam błąd. Jeżeli nie podążasz za mną to co w takim razie robisz? Wytykasz jakieś sytuacje, które nie mają żadnego znaczenia, jak na przykład moja ucieczka z ringu. A czemu miałbym chcieć wdawać się w bójkę bez zasad? Nie słuchałeś mnie, jak mówiłem, że jestem poważnym człowiekiem i nie zamierzam pozwolić się sprowokować. W moim interesie leży to, aby PHW Heavyweight Champion regularnie pojawiał się w telewizji i dawał rozrywkę. Za to mi płacą, więc muszę przełknąć gorycz obcowania z tymi wszystkimi ludźmi. I ja potrafię to zrobić, bo jestem profesjonalistą... a Ty z tygodnia na tydzień coraz mocniej potwierdzasz opinię, że jesteś dzieciakiem ze zbyt gorącą głową. Jose, jak będę miał taki kaprys to nazwę ten pas swoim nazwiskiem. I tak nikt z Was *wskazując na Lopeza i backstage* go nawet nie powącha. *Riddle zdejmuje pas z bioder i przybliża go w stronę Lopeza* To jest ostatnia chwila, w której jesteś tak blisko Mistrzostwa PHW, naciesz się nią. Niech do Ciebie to w końcu dotrze. Nie możesz się ze mną równać, jestem tutaj Bogiem. Pokonałem absolutnie każdego w mojej krucjacie po tytuł i z nim na moich biodrach, nawet się nie męcząc. Złośliwi powiedzą, że jakiś większy udział w tym mają pieniądze... i wspomną, że "kiepsko" to stan, jakim określiłem Twoje ewentualne zdobycie miana pretendenta. A ja im odpowiem... i co z tego? Rozumiem, że to był dla Ciebie ogromny komplement z mojej strony, ale polecam nie przywiązywać się do tego za bardzo. Pozwolę sobie wyjaśnić tę nieścisłość. Jak już wspomniałem, jesteś w gorącej wodzie kąpany, a takie świry potrafią mieć od czasu do czasu szczęście. Ja mam zbyt wiele do stracenia, aby dopuścić w ogóle do możliwości wykorzystania takiego przebłysku farta. Tydzień temu już go miałeś i teraz możesz się szczycić... wygraną, w Twoim mniemaniu. Ale to starcie było czysto rozrywkowe. Moja pozycja i cele są zbyt wysokie, aby przejmować się walką jakąkolwiek inną, niż mistrzowską. Nie ma żadnego znaczenia, co będziecie szczekać, psy. Pełną pulę zawsze i wszędzie zgarnia Kenneth...Riddle...

REKLAMY



Z głośników wydobył się słyszany już przed tygodniem theme, a w raz z nim dało się zobaczyć pokaz czerwonych mrugających świateł, które niektórych zapewne przyprawiły o ból głowy. Z za kurtyny wyszedł natomiast znany wszystkim fan bluz  z kapturem i siłowni. Odziany był - chyba nikt się nie spodziewał - w jedną z takich bluz z napisem "Big dick section", a przed sobą pchał wózek sklepowy wypełniony koszulkami. Idąc powoli w stronę ringu co raz wyciągał z niego pojedyncze sztuki i ciskał nimi w publikę. Gdy dotarł już do platformy, oddał wózek ludziom z obsługi, którzy zaczęli rozdawać koszulki widzom. Sam natomiast wziął do ręki mikrofon.

Chris Dickinson: No jak tam polaczki? Stęskniliście się? <uśmiechnął się szeroko, a ze strony publiki dało się słyszeć mieszane reakcje - zapewne nasunęły im się skojarzenia z pewnym przedwiecznym> Tak, to znów ja, ten sam najlepszy i najwspanialszy zbawca pogromca nieudaczników. Tak, dobrze słyszeliście - ostatnio pokonałem jednego, a dziś pokonam drugiego. Jednak <uniósł rękę w górę> mam pytanie - ktoś z was traktuje Arthura na poważnie? Koleś ma jedną pierdoloną schizofrenię, pewnie zaburzenia emocjonalne i niestety zostało to puszczone na antenie. Cholera jasna, to jest zakład dla obłąkanych, czy wrestling? <od strony publiki dał się słyszeć śmiech i pojedyncze skandowania "Big Dick", widząc to Chris uśmiechnął się i przystąpił do kolejnej fazy> Serio, jeszcze trochę i zacznę się zastanawiać, czy w biurze ktoś jest, a może to legenda? Ale cóż... Przystąpmy do spraw nieco ciekawszych <tu wskoczył na jeden z narożników, na którym się rozsiadł> Więc jak? Podobają się bluzy? <ze strony publiki znów dało się słyszeć cheer> To dobrze, bo teraz ważna wiadomość - to było darmo, a resztę możecie kupić na oficjalnej stronie federacji jedynie za 39.99$ <tu reakcje znów były mieszane, jednak Chris tylko wzruszył ramionami> Nikt nie mówił, że prestiż, jak zapewniają ubrania sygnowanie przeze mnie będzie tani, jednak znajdzie jeszcze moją łaskę <zeskoczył z narożnika, zdjął bluzę i rzucił nią w publikę> Dobra, koniec tych czułości.. <odchrząknął> DAJCIE MI PRZECIWNIKA! <wykrzyknął pokazując palcem w stronę titantronu>

Singles Match
Chris Dickinson vs Arthur



Wracamy do ringu gdzie trwa potyczka pomiędzy Arthurem i Chrisem Dickinsonem. Przewagę zdobył sobie większy Arthur, który wbił oponenta do narożnika i zaczyna okładać go punchami. Po kilku uderzeniach łapie przeciwnika i wykonuje mu Fisherman Suplex, po którym próbuje odliczać. 1....2..nic z tego, 2 count. The Unpredictable idzie za ciosem i chce złapać rywala w Dragon Suplex, jednak Dickinsonowi udaje się uwolnić. Unika on uderzenia ze strony rywala, po czym wykonuje Step-up Enzuigiri! Arthur chwieje się na nogach, jednak nie upada, natomiast Dickinson idzie za ciosem i wykonuje mu Belly to back suplex! Anti-hero nie poprzestaje na tym. Od razu podnosi przeciwnika, wykonuje taunt do publiki, suplex clutch i...Brainbuster! Czy to będzie koniec tego pojedynku? Dickinson przypina. 1....2....3? Nie! One Man Army sam podnosi rękę przeciwnika, by przerwać liczenie! Chris staje nad przeciwnikiem i oczekuje, aż ten się podniesie. Po kilku sekundach Arthur wstaje, a Chris momentalnie dopada do niego, wynosi na swoje barki i wykonuje Burning Hammer! 1....2....3! To koniec, Chris Dickinson odnosi zwycięstwo!

Obraz z kamery przenosi nas na zaplecze. Na nim widzimy przechadzającego się Bo Dallasa! Na jego twarzy możemy dostrzec uśmiech. Po drodze spotyka Andrade Cien Almasa, któremu towarzyszy Zelina Vega. Ta dwójka aktualnie o czymś rozmawia, The Inspirational przerywa im.

Bo Dallas: Przepraszam, że wam przerwę. Rozumiem, że walentynki były dosyć niedawno i nadal czujecie atmosferę związaną z nimi. Jednakże muszę to powiedzieć… Andrade zostań moją walen… znaczy się zostań moim rywalem na najbliższym PPV! Skradniemy show i wszyscy będą o nas mówić. Co ty na to?

Andrade i Zelina spoglądają na Bo Dallasa z politowaniem. Następnie Almas wykonuje gest, który ma dać do zrozumienia Dallasowi by sobie poszedł. Tak tez Bo robi, odchodzi i udaje się do szatni. Na jego twarzy widzimy teraz zakłopotanie. Chwile później, gdy otwiera drzwi do szatni. Jego nastrój ponownie ulega zmianie. W jego oczach widać fascynacje, ponieważ widzą one samego Goldberga!

Bo Dallas: O tak! Goldberg vs Bo Dallas, Bo Dallas vs Goldberg! Właśnie takie starcie wyprzeda wszystkie bilety na zbliżającą się gale. Obaj mamy swoje serie, Ty zwycięstw a ja…. w ogóle to ostatnio, gdy zrobiłem zakupy, sprzedawca mnie oszukał! Uwierzyłem mu, a on wydał mi za mało pieniędzy... Niestety trochę zboczyłem z tematu i teraz nie pamiętam, o tym, że miałem powiedzieć o moich porażkach. Wielka szkoda...

Nagle przerywa mu Goldberg, który klepie Bo Dallasa po plecach i mówi mu, że niestety musi odmówić. Bo Dallas zostaje w szatni sam i widać po nim, że jest bardzo zamyślony.

Bo Dallas: Chyba wiem, dlaczego oni nie chcą ze mną walczyć! Ostatnio zrobiłem tak wielki postęp, że obleciał ich równie wielki strach… Wiara w siebie zrobiła ze mnie chyba prawdziwego potwora.

Bo Dallas uśmiecha się a obraz z kamery znika.

Słychać theme song ,,The American Brutala" Paddy'ego Jacksona, który wolnym krokiem kieruje się w stronę ringu.

Paddy Jackson: W zeszłym tygodniu zobaczyliście moje drugie wcielenie. Bo Dallas przekonał się że nie można mnie lekcjoważyć. Tego samego dnia błazen Kevin Owens naśmiewał się ze mnie. The American Brutal nie wie co to ból. Nie boi się Prizefightera Kevina Owensa. Ta 118 kilogramowa puszka sosu pomidorowego obraziła mnie, za co spotka go wkrótce kara. Możesz pokazać się z najlepszej strony podczas dzisiejszej walki, czy nawet na PPV w walce przeciwko mnie. Nie będziesz miał szans. Przegrasz, bo takie jest przeznaczenie. Wielu już po pierwszej porażce mnie przekreślali, lecz się mylili. Gdy miałem być testerem dla rywali, to zaczął się mój winner streak, który nie został przerwany. Owens skończy jak Lovro Milović, Adam Cole i Bo Dallas, czyli przegra. Nie interesuje mnie wasza opinia. Interesuje mnie tylko walka z Owensem na Last Station. Poznacie prawdziwego The Psyhopath, będę katem dla tego grubasa. Na Last Station Owens zostanie inicestwiony.

Paddy Jackson przy akompaniamencie gwizdów i buczenia oopuszcza halę.

Singles Match
Kevin Owens vs Daniele Ricci



Przez większość walki starcie wygląda na wyrównane, teraz obserwujemy panów w typowej wymianie cios za cios, w której to lepiej prezentuje się Owens. Kevin chwyta swego oponenta i mamy potężny Powerslam! Momentalnie podnosi Ricciego i mamy German Suplex! Przypięcie 1...2... Kick Out! Daniele się podnosi odbija od lin i mamy Dropkick, który posyła oponenta w liny, ten się odbija i mamy Clothesline dla Włocha! K.O. czeka aż rywal się podniesie i wykonuje przepięne Enzuigiri! Widać, że Owens ma wszystko pod kontrolą, nagle RIccci się podnosi i wykonuje High Knee z miejsca! Kevin jest zaskoczony po chwili inkasuje CLothesline, który go powala. The Mob rozpędza się i wykonuje Leg Drop prosto w matę! The Prizefighter w porę się przebudził, powoli wstasje i pędzi na oponenta! Oglądamy wynieienie i... Ricci się uwalnia jest za rywalem, popycha go na liny i trafia....Na Superkick od Owensa! To musi być koniec, Kanadyjczyk czeka aż oponent się podniesie i wykonuje przepotężny Pop-up Powerbomb, przypięcie 1...2...3 To koniec!

Słyszymy nieznany dotąd theme, który przerwał Rybackowi w zeszłym tygodniu. Gregory Kowalczyk pojawia się na stage i pewnym krokiem zmierza do ringu gdzie chwyta za mikrofon. Wita go oziębła reakcja fanów.

Gregory Kowalczyk: Pewnie zastanawiacie się dlaczego to zrobiłem. Dlaczego tydzień temu wszedłem do tego ringu, i od tak zniszczyłem faworyta...pff..publiczności - Rybacka. Ja wam powiem dlaczego - bo jego na wpół łysy manager obraził ten kraj. Powiedział, że tutaj nie ma dobrych wrestlerów. Jestem tego zaprzeczniem. A wiecie co jest najgorsze? Że w sytuacji gdzie powinien zostać wybuczany - wy mu kibicujecie! Wy, Polacy! Zamiast buczeć na plującego wam w te zakłamane mordy *heat* Amerykanina - całujecie go po śmierdzących fałszywością stopach! On i jego głupi manager plują na naszą flagę, na naszą historię i na nasze godło - a Wy wstajecie i owacją na stojąco to nagradzacie. Polacy zawsze byli żołnierzami, a nie pizd...

FEED...ME...MORE! The Big Guy Ryback pojawia się na rampie, a wraz z nim Paul Heyman. Panowie wchodzą na ring, a Gregory Kowalczyk odsuwa się do narożnika.

Paul Heyman: Gregory...po pierwsze - Twoja rola w poprzednim PHW była marginalna, byłeś w federacji na chwile, stoczyłeś 4 walki z czego dwie przegrałeś. Po drugie - zasłanianie się obroną Polskości przy ataku na mojego klienta jest co najmniej podłe - zdążyłem powiedzieć, że w federacji nie ma Polskiego wrestlera, a Ty akurat przypadkiem przechodziłeś sobie pod halą i to usłyszałeś, po czym wbiegłeś do budynku, poprosiłeś Johnny Walkera o pozwolenie na wyjście tutaj i w ciągu 10 sekund już atakowałeś Rybacka? Bzdura, podpisywałeś kontrakt dużo wcześniej, a atak na Rybacka i obrona kraju była tylko przykrywką. Ja wiem, że ludzie lubią konflikty, w których bohater danego kraju atakuje złych najeźdźców. Tylko, że Ty Kowalczyk - nie włożysz nam do ust słów, których nie wypowiedzieliśmy. Jesteśmy dumni z bycia częścią Polskiej federacji, a Amerykanie stanowią w tejże federacji znaczną większość. Przypominam, że mój klient - Ryback był mistrzem Hardcore tej, Polskiej federacji...

Gregory Kowalczyk: I to chyba jest największy sukces waszego śmiesznego kraju..

W tym momencie Ryback nie wytrzymuje i rzuca się z pięściami na Kowalczyka! Kilka ciosów oszałamia rywala, którego Ryback Clotheslinem wyrzuca z ringu. The Big Guy schodzi z ringu, jednak zbyt dużo czasu poświęca na zdjęcie skórzanej kurtki, przez co Kowalczyk sięga po bedące nieopodal krzesło i z impetem uderza w ramie rywala! Ryback opiera się o stage, ale udaje mu się wykopnąć krzesło z rąk rywala i wrzucić go w stalowe schodki! Big Guy postanowił wyczyścić stół, jednak gdy poszedł po rywala - ten przerzucił go przez ów stół! Big Guy staranował komentatorów, a Kowalczyk pomógł rywalowi wdrapać się na stół z zamiarem wykonania Chokeslamu, jednak Ryback skontrował i wykonał rywalowi ShellShocked na stół, który rozpadł się w drobny mak! Sam Big Guy miał problem żeby się podnieść, ale przy pomocy Paula Heymana udało mu się to i panowie udali się za kulisy. Wydawało się, że to koniec, ale gdy zawodnik i jego menager byli już na rampie - Big Guy odwrócił się jeszcze do swojego rywala, a ten już również stał na nogach i pokazał znak podcinania gardła.

Na zapleczu widzimy kierującego się w sobie wiadomym kierunku Wesa Wallace'a, który standardowo popala czerwonego papierosa. Po chwili słychać głos...

D-Von Dudley: Wallace! Nie uciekaj, nie będę cię bił. Proponuję ci układ. Mnie też nie pasuje występowanie z tobą w zespole, już wolałbym nawet dołączyć do tych twoich, Kirby Crawlers, czy jak im tam było. Jestem jednak profesjonalistą, a poza tym nie lubię przegrywać z ludźmi, których nie znam, takimi jak ty. Wobec tego chcę od ciebie jednego - współpracy. Dobrze wiesz, że dla nas obu będzie lepiej, jeśli pozbędziemy się tych dwóch głąbów i przystąpimy do naszej walki z lepszej pozycji niż oni do swojej. Zastanów się nad tym, ale wiesz, jak sam to niedawno ująłeś...tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa.

Wes Wallace: Wiesz... Naprawdę nie obchodzi mnie jakie tanie ścierwo popija po robocie nasz Generalny Menadżer, ale jeśli ustalił nam pojedynek, gdzie występujemy w jednej drużynie... Musi to być coś wzięte z najniższej półki, tak jak to gówno, które podrzuciłeś mi do palenia tydzień temu. Pomijając to, mam dla ciebie dwie wiadomości. Po pierwsze, nie ufam nikomu. Jestem samotnym jeźdźcem, który podąża własnymi drogami i nie pozwala usiąść nikomu na swojego harleya, a tym bardziej nie zabiera nikogo na wspólną przejażdżkę. Mówiąc w skrócie D-Von... Nie mam zamiaru napluć w twarz sobie i iść na współpracę z kimś takim jak ty... Ale druga wiadomość jest już lepsza. Twoje drobniaki, które wydałeś tydzień temu na to ścierwo nie poszły na marne. Oddałem je jakiejś osobie, bardzo przypominającej ciebie, która siedziała koło śmieci za areną. Jak widzisz, jednak wykształciła mi się chociaż mała część serca i potrafiłem jej użyć... <Wes uśmiecha się ironicznie wyrzucając papierosa na podłogę>

D-Von Dudley: Jakoś nie dziwi mnie to, że nie byłeś w stanie przetrwać moich fajek, one były tylko dla mężczyzn. Wiesz Wallace...jesteś jeszcze większym idiotą niż myślałem. Twoim pierwszym błędem jest ignorancja daru od losu. Jesteś na początku swojej kariery - w tym momencie wiarygodność to podstawa, a przegrana walka sprawi, że u ciebie ten aspekt ucierpi znacznie bardziej niż u mnie. A możesz być pewny, że w takim wypadku do tej porażki cię doprowadzę. Drugi błąd - krytykujesz człowieka, któremu zawdzięczasz całą swoją karierę, jak również szansę na walkę o tytuł mistrzowski, bo bez Johnny'ego Walkera walczyłbyś co najwyżej z Bo Dallasem i Kostanem Miszą. Jeżeli któryś z nas plami swój honor, to nie jesteś to ty. Nie obchodzi mnie to, jakim jesteś jeźdźcem, nie obchodzi mnie twój koń, twój harley ani twoja gitara. Interesuje mnie, żeby mój przeciwnik na Last Station przynajmniej do momentu wejścia na ring był osobą wiarygodną dla mnie, a prościej mówiąc - żeby ludzie nie śmiali się z ciebie i nie śpiewali "D-Von's gonna kill you". Gdybyś nie był głupi, może zrozumiałbyś, ile masz w tym momencie do stracenia...

D-Von zaczyna odchodzić, jednak Wes go zatrzymuje. Man of Mayhem uśmiecha się dosyć mocno, po czym zaczyna... śpiewać.

Wes Wallace: "Im not like them, I can pretend. The sun is gone, I have a light. The day is done, And I'm having fun. I think I'm dumb, Maybe just happy..." <Z twarzy Wesa schodzi uśmiech, po czym znów zaczyna śpiewać> "Then we'll come down... And have a hangover..." Mam 35 lat i przeżyłem więcej niż upadki na stoły czy uderzenia krzesłami, więc nie ucierpię dzisiaj w żaden sposób... Ale może jednak napluję sobie dzisiaj w twarz?

Wallace poklepuje Dudleya po ramieniu i odchodzi, a obraz z kamery gaśnie.

Tag Team Match
Sean Tyler & Mike Baines vs D-Von Dudley & Wes Wallace



W ringu znajdują się Wallace i Tyler, pojedynek jest niezwykle wyrównany. Panowie próbują raz za razem się zaskoczyć, za każdym razem jednak kontrują swe zamiary. Tylerowi udaję się uzyskać małą przewagę mamy boczny Headlock i potężny cios w twarz oponenta, Wes lekko się zachwiał jednak odpowiada szybkim CLotheslinem i rozpoczyna serię wściekłych stampów, które zostają przerwane przez sędziego.Texas Bullet podnosi przeciwnika i... zostaje trafiony mocno w brzuch, Sean to wykorzystuje i wykonuje Reverse DDT! Momentalnie przypina 1...2... Kick Out! Lost Boy kontynuuje ofensywę podnosi przeciwnika i mamy IrishWHip Odwrócony! Zawodnik ląduje w narożniku swoich przeciwników i mamy zmianę! Wallace wykonuje szybki Powerslam, a wskakujący do ringu Dudley dokłada Leg Drop, kolejne przypięcie 1...2... Shoulder Up! D-Von na tym nie poprzestaje podnosi przeciwnika i mamy Scoop Powerslam prosto w narożnik! Baines szaleje w narożniku, ale jego kompan zdaje się go kompletnie nie widzieć. Tyler przyjmuje serię Ground&Pound i znajduje się w bardzo trudnym położeniu. Ponownie zostaje podniesiony i mamy IrisWhip nie! Short-arm CLothesline! Teraz to The Outlaw wykonuje potężny IrisWhip gdzie czeka już jego partner, nie ma jednak zmiany, postanawia on wnieść rywala na narożnik i... Nieoczikawanie Mike dotyka Tylera i sędzia sygnalizuje zmianę, widać ze obaj zawodnicy nie czują chemii, ale wracamy do akcji gdzie Baines próbuje Superplexu... Zostaje jednak zepchnięty z narożnika przez dochodzącego do siebie Dudleya! Ten bez zastanowienia skacze i mamy Elbow Drop z powietrza przypięcie 1...2... Kick Out! Sean tylko się śmieje, a tymczasem jego kolega z drużyny jest wnoszony do góry, będzie Powerbomb...Nie! Seria ciosów na głowę i to Sauce Guy ląduje na Dudleyu! Momentalnie podnosi zdezorientowanego przeciwnika i oglądamy przepiękne The Crack! Sean zaczyna coś wykrzykiwać w stronę swojego partnera i mamy Roll-Up od D-Vona 1...2... Shoulder Up! Czarnoskóry zawodnik szybko dokonuje zmiany ze swym partnerem i Wallace jest już w ringu, czeka w narożniku i mamy Bullet od niego! Nie zamierza jednak poprzestawać mamy wyniesienie do góry i... Mike ponownie przenosi swój ciężar w raki sposób, że ląduje na oponencie! Jest wyraźnie osłabiony słania się na nogach, jednak nawet nie ma zamiaru patrzeć w stronę swojego narożnika. Wallace momentalnie staje na nogach i popycha Bainesa w... Jego narożnik! Każdy jest zdziwiony Baines chce wrócić do pojedynku, jednak za ramię łapie go Tyler! Sean momentalnie atakuje rywala serią ciosów, ten jednak nic sobie z tego nie robi i mamy chwycenie do Suplexu...Nie! Noga zostaje zablokowana i to Lone Rider ląduje na plecach mamy przypięcie 1...2... Kick Out! Lost Boy szykuje się do zakończenia pojedynku i mamy Black Hole Slam! TO musi być koniec, nie! Mike zaczyna "rzucać mięsem" w stronę kompana, a ten nie pozostaje mu dłuższy, czas ten wykorzystuje Wes który dokonuje zmiany! Dudley wskakuje do ringu i mamy poężny Spear po którym The Outlaw wylądował we własnym narożniku cóż za moc! Czas ten skrzętnie wykorzystuje Baines, który dokonuje zmiany bez wiedzy swego partnera. Mike zaskakuje D-Vona mocnym Bulldogiem, a następnie Ground&Pound od niego! The Future podnosi weterana ringów i mamy The Verdict... Nie! D-Von odpycha przeciwnika w ostatniej chwilii i mamy Piledriver z zaskoczenia! Dudley wstaje i tauntuje i już chce przejść do pinu..ale zza pleców atakuje go Wes Wallace! Co się dzieje?! Okłada go parę razy "cepami" w plecy, a następnie wykonuje potężne Angry Chair! Fani w szoku! Współpraca wychodziła im tak dobrze. Wes po wykonaniu akcji wychodzi z ringu i staję w okolicach barierek i odpala papierosa. W tym czasie Mike Baines powoli dochodzi do siebie i wstaje przy użyciu lin, ale idzie mu to strasznie mozolnie...Sean Tyler klepie Bainesa w plecy i wchodzi do ringu! Ledwo żyjącego Bainesa wyrzuca za ring, a samemu kieruje się ku D-Vona, który leży na macie. 1..2..3!

Wes Wallace ma na twarzy pełny uśmiech i bierze kolejnego bucha fajki, po czym przy buczeniu fanów wychodzi z hali. Tymczasem D-Von nadal odczuwa trudy walki i atak swojego rywalo-partnera, ale co się dzieje przy ringu! Sean Tyler podchodzi do Bainesa, który dochodzi do siebie przy barierkach i szpecze mu coś do ust, po czym z uśmiechem odchodzi, zostawiając Mike'a w bezruchu i z zmieszanym wyrazem twarzy.

REKLAMY



Kamera przenosi nas do mrocznego pomieszczenia, gdzie jedyne światło na tą chwilę pochodzi od telewizora, gdzie widać...

Kamera przenosi nas do gabinetu lekarskiego. Ściany są białe, a w centrum pomieszczenia znajduje się krzesło na którym siedzi postać odwrócona do kamery tyłem. Obraz z kamery wygląda nieco amatorsko, jakość nie jest najwyższych lotów. Po krótkiej chwili do gabinetu wchodzi ubrany w biały fartuch, prawdopodbnie, lekarz. Siada naprzeciwko bliżej nieokreślonej postaci. Nagle kadr kamery zmienia się i widzimy całą sytuację z perspektywy lekarza. W gabinecie znajduje się Mike Baines.

Lekarz: Witaj Mike, nie miałeś przyjść dopiero w przyszłym miesiącu?
Mike Baines: Może..zresztą nieważne. Potrzebuje kolejnej recepty, nic więcej.
Lekarz: Łooo, nie tak szybko. Dwa tygodnie temu, jeżeli się nie mylę, dostałeś ode mnie takową. Miała Ci starczyć na cały miesiąc..Mike co się dzieje?
Mike Baines: Nic..to mi po prostu..siedzi w głowie. Ja potrzebuje tych tabletek.
Lekarz: Mike, głęboki oddech. Spójrz na mnie, jesteś u mnie w gabinecie i nikt do Ciebie nie mówi poza mną, rozumiesz?
Mike Baines: Daj mi..tabletki. Jutro muszę wejść do ringu.
Lekarz: Właśnie tu jest problem..nie możesz w takim stanie wejść do ringu, ani po tabletkach. Mike, to nie jest żart. To już nie jest zwykła depresja czy migrena. Tutaj potrzeba czegoś więcej niż table...

Mike nagle zrywa się z krzesła i łapię lekarza za gardło i ściska z całej siły.

Mike Baines: Gdzie masz te tabletki?!

Lekarz otwiera szufladę, a w niej jest mała kasetka, z której doktor wyciąga małe opakowanie z lekami i kładzie je na biurku. Mike odpycha lekarza, który przewraca się wraz z krzesłem. Baines otwiera opakowanie, wyjmuje 3 tabletki i natychmiast je połyka, a obraz z kamery gaśnie.

Obraz gaśnie, ale po chwili słychać maniakalny śmiech, a następnie zapalają się światła w pomieszczeniu. Kamera od razu nakierowuje obraz na siedzącego i śmiejącego się do rozpuku Seana Tylera!

Sean Tyler: Ludzka psychika... Chęć bycia twardym... Kiedy można być tak łatwo złamanym. Na początku już dałem wybór Mike'owi, jednak ten, zamiast dać się pociagnąć w nurt odrobiny szaleństwa postanowił zgrywać twardego, bohatera wszystkich ludzi. Kilka zagrań, kilka kart i z normalnego zdrowego człowieka można zrobić wariata.

Tyler zaczyna się ponownie maniakalnie śmiać.

Sean Tyler: Tylko co jest moim celem? Who the hell is Tyler? Dlaczego podobno się uparłem na osobie Bainesa? Co mi to da? <ponownie słychać śmiech Tylera> Dobrą zabawę. W zeszłym tygodniu zadałem mu pytanie, dlaczego... Dlaczego zgrywa takiego poważnego? Jak widzicie... To jest tylko maska. Mikey, to odroczenie twojego wyroku jest niepotrzebne... Last Station to będzie idealny przystanek dla ciebie. Sam wyciągniesz ręce, aby oddać się czystemu szaleństwu. Twoje próby wykluczenia tej opcji są jedynie mrzonką.. Marzeniem... Próbą zostania kimś, kim nie jesteś. Niestety Mike... Pokazałeś już, że twoja zatwardziałość jest płaszczykiem, pod którym ukrywasz swoje prawdziwe oblicze..

Obraz momentalnie gaśnie

Na arenie rozlega się "Cult of personality" co oznacza, że w drodze na ring Dan Dowson! Zawodnik gotowy do walki schodzi do ringu, ale jeszcze prosi o mikrofon od annoucera.

Dan Dowson: Patrząc wstecz... Mój powrót nie odbył się zapewne tak, jak niektórzy sobie wyobrażali. Atak na rywala, atak na kogokolwiek, chęć rywalizacji - większość przewidywała, że tak postąpię. Jednak widzę teraz, że mój pomysł był o wiele lepszy. To ja dostałem takie zaproszenie. Rywalizacje, tarcia między zawodnikami, każdy z ludzi będacych na arenie czeka tylko na to. Aby pochantować na kogoś, kto ich zdaniem zasługuje na wygraną, na mistrzostwo. Pogoń za ozdobami muszę niestety przełożyć. Tutaj nastąpiło zaproszenie od kogoś, kto siebie samego uważa za wcielenie diabła, że chce przejąć dziedzictwo... Czy tylko naprawdę uważa, że paroma słówkami przekona mnie do swoich racji?

Dowson siada na narożniku, a następnie przysłuchuje się reakcji fanów.

Dan Dowson: Ministry of Darkness... Świetna nazwa, do której jednak nie pasuję. Ups... Reaper... Niestety nie przekonasz mnie do niczego, co zaplanowałeś, bardziej można odnieść wrażenie, że jeśli zasada kija i marchewki nie zadziała, zadziała druga zasada, którą będzie walka o swoje racje, czyż nie? Jestem gotowy pod tym względem, że będziesz starał się zaskoczyć mnie dzisiaj, tuż przed Last Station, aby tylko wywołać we mnie tą sportową złość, abym starał się zrewanżować. Tylko wyjdź tutaj jak mężczyzna, którym zapewne jesteś, a nie jak tchórz, zachodzac od tyłu i prawiąc morały.

Dowson czeka wyraźnie, ale na arenie rozlega się theme Lopeza, co oznacza, że to on jednak będzie rywalem Dowsona dzisiejszego dnia!

Singles Match
Jose Lopez vs Dan Dowson



Wróćmy do wydarzeń z ringu. W dzisiejszej walce wieczoru mierzą się Jose Lopez oraz Dan Dowson! Ten drugi wykonuje właśnie Swinging Neckbreaker! Pinuje 1.. i KICKOUT! Dowson dokłada kilka punchy w twarz Lopeza. Następnie podnosi Hiszpana, odbija się od lin i inkasuje Dropkick! Chwile później Chico Malo pomaga wstać swojemu rywalowi, lecz ten uderza go w twarz, następnie robi to ponownie! I mamy trzecie z rzędu uderzenie, jednak El Hermoso unika go i szybko przechodzi za plecy Dowsona. Sekundę później wykonuje Dragon Suplex! Po tej akcji Lopezzo wskakuje na narożnik i mamy... Diving Elbow Drop! Jest pin 1..2 KICKOUT! Jose tylko się uśmiecha i wstaje. Następnie zmierza w stronę narożnika i czeka, aż Lost Boy podniesie się. Gdy tak się staje, Hiszpan biegnie w kierunku rywala i nadziewa się na Flapjack! Dowson długo się nie zastanawia i zakłada Crossface Clutch! To może być koniec walki! Widać jak bardzo El Hermoso odczuwa ból, jednak w końcu udaje mu się złapać lin. Gdy sędzia dolicza do trzech Dan puszcza uchwyt. Chwile później One and Only pomaga wstać oponentowi i ciska jego głową w narożnik. Spanish Star, który właśnie opiera się o narożnik inkasuje potężnego Chopa! Amerykanin na jednym nie kończy, dokłada drugiego! Następnie usadza El Hermoso na trzeciej linie i sam wskakuje na drugą. Chyba będzie Superplex! Jednak Jose częstuje swojego przeciwnika punchami w brzuch, a następnie spycha go z narożnika. W momencie, gdy Dan wstaje, Lopez skacze i mamy Diving Crossbody! Pin 1..2.. KICKOUT! Lopezowi nie podoba się sposób liczenia sędziego i ewidentnie Hiszpan daje mu to do zrozumienia. Następnie Spanish Star przechodzi przez liny i chyba będzie Springboard High Knee! Jednak jego rywal szybko doskakuje do niego i zaczyna zasypywać punchami. Chwile później The Cage wykonuje Hangman DDT! Mamy przypięcie 1..2.. KICKOUT! Danny łapie się za głowę, jednak nie traci czasu. Wchodzi na narożnik i chyba będzie chciał wykonać The Last Sentence! Skacze i trafia na wystawione przez Lopeza kolana! Obaj teraz leżą dłuższą chwile. W końcu wstaje Lopezzo, który bierze rozbieg i wykonuje Shining Wizard! To musi być koniec 1..2.. KICKOUT! Jose nie dowierza, że ta walka jeszcze się nie skończyła. Chico Malo podnosi swojego przeciwnika i dokłada Hasta Luego! To musi być koniec 1..2..3! Tak jest, po wyczerpującej walce zwycięża Jose Lopez!

Jose Lopez opuszcza ring, zostawiając w nim Dowsona. Fani myślą, że to już koniec dzisiejszego show, ale...po skończonym pojedynku na arenie zapada ciemność, słychać uderzenie pioruna, a na rampie pojawia się Reaper!

Reaper: Jak widać, Danny stoję tu przed Tobą, nie zachodzę Cię od tyłu, jestem, czekam. Nikt nie zapraszał Cię do rywalizacji, ja chciałem tylko Cię ostrzec, dać Ci szansę. Jak widzę, nie skorzystałeś z propozycji, chcesz dalej wyznawać swoje chore przekonania. Pamiętaj, że człowiek nigdy nie wygra z Demonem, mrok, który został obudzony pragnie ofiar, czeka na takich ludzi jak Ty, tylko po to aby zniszczyć ich światopogląd, wprowadzić w stan mistyczności w którym to władcą jest strach i cierpienie, środowisko w którym powstała bestia jaka została we mnie uwięziona. Właśnie tam zostanie zabrana dusza, gdy ja i Ty staniemy w ringu, wtedy nic nie będzie takie samo świat PHW wstrzyma oddech gdy zobaczy jak wiele cierpienia jest w stanie zadać demon w starciu z człowiekiem.

Reaper wchodzi do ringu i staje przy Dowsonie.

Reaper: Danny, nigdy nie wygrasz z nadludzkimi siłami, spójrz na przykład Prometeusza. Starał się przeciwstawić bogom, zabrał ogień z boskiej góry i co go spotkało? Został przywiązany, a następnie każdego dnia jego wątroba była rozszarpywana przez sępa, jednak za każdym razem odrastała, tylko po to aby spotęgować cierpienie. Właśnie taki sam los spotka Ciebie, zadarłeś ze złym człowiekiem, miałeś szansę podążyć za mną, wybrałeś jednak inaczej dlatego też podczas Last Station, Twoja dusza zostanie zabrana do piekła, a gdy je opuści Twoje ciało będzie leżeć bezwładnie, nad nim zaś znajdować się będę ja, a wszyscy ludzie po zobaczeniu prawdziwej rzezi, zaczną czuć respekt przed ciemnością, która na wieki spowije PHW!

Reaper pokazuje na logo Last Station po czym opuszcza ring.

Tym obrazkiem ostatni przystanek przed Last Station dobiega końca!



https://78.media.tumblr.com/92c912a5d795f1884132dbbbcfe35503/tumblr_n8ys14TQjo1rz6f51o1_400.gif
As Mike Baines 12 wins, 1 no-contest and 3 losses
1) PHW King of the Ring Tournament Winner

As Kazuchika Okada 6 wins and 7 losses
1) TV Champion (8.03.18-1.04.18) 3 title defences

As a user
3) Evolve HB
2) Użytkownik Kwietnia
1) Użytkownik Stycznia

Offline

 

#2 17-02-18 23:57:47

Panter

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

Zarejestrowany: 05-01-18
Posty: 131
Punktów :   15 

Re: #10 Thursday Night Evolve

Arthur na starcie ładnie pojechał po swojej innej postaci. Dobra, nie będę wymieniał konkretnych elementów, ale jest to po prostu słabe. Typowy zawodnik że jest dobry, nie podda się, brak jakiegokolwiek gimmicku. I ten "tchurz"...

Świetny początek komentatorów. Po przeczytaniu całości napiszę tylko tyle: Hajto <3 A Paweł też się z dobrej strony pokazał w odpowiednim momencie przerywając Tomkowi.

Walker okey, ale do końca dalej nie jestem pewny jaki jest wynik walki. EDIT: I wszystko jasne. Lopez - ten tekst z zamknięciem mordy troszkę słaby mi się wydał, ale pierwsze zdanie na plus. Po tym Jose się rozkręca i ten początek wygląda bardzo dobrze. Dobry ten tekst z galą w sobotę. Reszta też na podobnym poziomie. Powiem szczerze, Lopez miał dobre speeche, ale ten był najlepszy z tych, które do tej pory przeczytałem. Teraz Riddle, całkiem fajnie zabrzmiało to z Teslą. Reszta także na wysokim poziomie, w pewien sposób odbijał piłeczkę skutecznie, ale według mnie tym razem z wojny na słowo zwycięsko wyszedł Lopez. Ogółem bardzo dobry segment, brakowało mi tylko jakiegoś zakończenia z przytupem, skoro to jest ostatnia gala przed PPV, zamiast reklam.

Przechodzimy do Dickinsona. Na starcie powiem, że niezły pomysł z tym wejściem do ringu i rozdawaniem koszulek. "Koleś ma jedną pierdoloną schizofrenię, pewnie zaburzenia emocjonalne i niestety zostało to puszczone na antenie." Słucham głównie mocnej muzyki, ale za to bardzo szanuję. Nietypowy ten speech, ale wszystko zostało ładnie rozpisane, specyficzny styl wypowiadania zdań przez Chrisa również kupuję. Podobało mi się to, a zwycięstwo nad Arthurem nie dziwi mnie w żaden sposób.

Ten Bo jest zajebisty, nie wiem czy muszę tu coś więcej dodawać. Bardzo fajny segmencik.

Paddy - Bo to chyba nie powinien lekceważyć kogokolwiek, więc można było to zdanie odpuścić. Słaby ten tekst z puszką sosu, chciał dogryźć, a można było użyć miliard lepszych tekstów zamiast tego. Krótko powiedział, że wygra i tyle. Totalny standard, nic nowego i nie było to zbyt ciekawe.

Gregory dobrze zaczął, dobrze wyglądał jako taki wkurwiony patriota. Paul elegancko odrobił lekcje na temat poprzedniego pobytu Kowalczyka w federacji. Heyman wypadł w porządku, dobrze się wypowiedział i cały jego speech i odparcie argumentów można uznać za jak najbardziej udany. Dobrze wyglądało tu też ostatnie zdanie Polaka. Sporo się działo w tym brawlu, a zostało to dosyć krótko, ale za to treściwie rozpisane. Ciekawa końcówka segmentu ze stojącym po ataku Kowalczykiem. Całość trzymała poziom i czekam na kontynuację tego programu.

Segmentu swojego i Raptora już komentować nie będę, ale myślę, że obaj wypadliśmy na dobrym poziomie i mam nadzieję, iż całość będzie się podobać. Dodam tylko, że ciekawie wypadła końcówka walki i sama ta sytuacja na zakończenie z Bainesem i Tylerem.

Widzę Baines ma jakieś spore problemy i musi łykać leki. Mogę to w obecnej sytuacji zinterpretować tylko tak, że Tyler siadł mu bardzo w głowie. Ogólnie całość została dobrze i bardzo ładnie rozpisana, podobał mi się ten atak szału, w jaki wpadł Mike. Ciężko mi tutaj teraz cokolwiek dodać, czekam na kontynuacje.

Sean króciutko, ale podobała mi się ta wypowiedź w wręcz szaleńczym nastroju. W dwóch linijkach można uzyskać tyle treści, oj Khali, ucz się od Tylera. Segmencik oczywiście na plus. EDIT: Doszła dłuższa kwestia, ale tu nie będę się już bardziej rozpisywał i powiem tyle - trzymała poziom poprzedniej.

Dowson dosyć krótko, nie było tu usilnego przedłużania treści i powiedział to co miał zamiar powiedzieć, w odpowiedni sposób - ogólnie dobrze. Reaper to jest ten typ mrocznej postaci, którą ja jak najbardziej kupuję. Proma czyta się przyjemnie, tu oczywiście też tak było. Ta druga część speechu wypadła naprawdę bardzo dobrze - świetne te nawiązanie do Prometeusza. Ten program ma spory potencjał i nie ukrywam, że w przyszłości liczę na jakąś dłuższą wymianę zdań obu zawodników, bo obaj mają po prostu gadane.

Gala wypadła jak można wywnioskować na dobrym poziomie, tego w sumie oczekiwałem od ostatniego przystanku przed Last Station. Największy plus dzisiaj zgarniają ode mnie Reaper oraz Lopez, a minus - Paddy i Arthur, tu jest sporo do poprawy, ale nie warto się poddawać. Z niecierpliwością czekam na PPV.

Ostatnio edytowany przez Panter (18-02-18 03:45:35)


https://i.axs.com/2017/07/37119-optimized_5962ab9b5b7e2.jpg

Wes Wallace

9 / 1 / 4

1x Hardcore Championship

Offline

 

#3 18-02-18 00:11:42

Carnival

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

54657771
Zarejestrowany: 26-05-16
Posty: 620
Punktów :   25 

Re: #10 Thursday Night Evolve

Arthur - Kurna nie stoczył jeszcze walki, a już twierdzi, że PHW to całe jego życie. Dosyć szybko się przywiązał. Mówi, że nie jest typem człowieka, który za wszelką cenę chce wygrać. W gimmicku ma napisane, że szuka wszelkich sposób na zwycięstwo. Następnie dowiadujemy się też, że walczy o wygraną do końca... Na pewno jest to lepszy speech niż ten, który miał miejsce na poprzednie m Evolve. Heelowe to nie było za bardzo, ale okej.

Komentatorzy - To chyba nie jest to ostatni przystanek przed PPV. Jednak rozumiem, że osoba pisząca mogła napisać ich przed podaniem informacji o jeszcze jednej tygodniówce przed Last Station. Tekst z brakiem komentarza nawet przyjemny, cenie sobie gierki słowne. Komentatorzy okej nie ma co się rozpisywać za bardzo.

Johny Walker i Kenneth Riddle - Po raz pierwszy chyba main eveterzy otwierają show. To bardzo dobre posunięcie. No Walker kontrowersyjny wynik walki sobie wymyślił. Trochę ponarzekał na Lopeza, który mu przerwał. Oczywiście wychwalał Riddle'a co jest logiczne. Siebie nie będę oceniać. Potem jest Kenny i początek mnie rozbawił. Wiadomo, że Ex-Prisonerowi podoba się to, co robi Walker. O wystrzeleniu tesli w kosmos nawet w porządku, chociaż końcówka tego trochę przynudziła mnie. Może przez fakt, że tyle już tego widziałem w internecie, że rzygam tym. Mimo wszystko i tak miło, że ktoś takie tematy potrafi wcisnąć w speech. Ucieczkę z ringu wytłumaczył w prawidłowy sposób. No i potwierdził słowa Lopeza o tym, że Riddle zacznie gadać jakim dobrym mistrzem to on nie jest i że Jose nie może się z nim równać. Dobrze mówi o gorącej głowie Lopeza. Ogólnie to Kenny tydzień temu chyba dał lepsze promo, było agresywniejsze. Tutaj postawił bardziej na powagę, co w sumie i tak pasuje do obrazu mistrza. To taka moja subiektywna opinia.

Chris Dickinson - ''Z za kurtyny wyszedł natomiast znany wszystkim fan bluz z kapturem i siłowni.'' No tak średnio bym powiedział czy on tak wszystkim znany jest. Z rozdawaniem koszulek fajny akcent. Jak na kogoś z USA to jest bardzo dobrze zaznajomiony z Testovironem czy też Magikiem. Jak bardzo lubię Testo, to akurat dawanie tego w swoim segmencie jest po prostu zbyt prymitywne. To z Magikiem brzmi jeszcze prymitywniej, chociaż jak popatrzymy na to, co Arthur gadał na poprzednim Evolve no to pasuje. Dopiero po jakimś czasie połączyłem te fakty. xD Jestem to w stanie zaakceptować, bo jakoś przemyślane to zostało. Potem znowu o koszulkach. Ta część zdecydowanie bardziej pasuje do wrestlingu. Ogólnie mam mieszane odczucia co do tego segmentu. Bo tak jak napisałem, lubię Testovirona jednak wplatanie tego w świat wrestlingu jest średnie. Z Magikiem też na pierwszy rzut oka średnie, jednak potem się uśmiechnąłem. Dickinson wygrał walkę i wporzo. Jest ciekawszą postacią niż Arthur. Chociaż Chris serio musi być silny, skoro Burning Hammer wykonał na prawie dwu metrowym zawodniku. Samemu nie będąc nawet mężczyzna i mając poniżej 180 cm. :v

Paddy Jackson - Jest i on. Lekcjoważyć.. hmm ciekawe połączenie. Dał Dallasowi lekcje, bo ten go zlekceważył. W tym problem, że Bo go nie lekceważył. Przed walką robił to Paddy, a po walce Bo chciał mu po prostu podziękować za walkę. Puszka sosu pomidorowego, sucho. No nie było to jakieś bardzo ambitne. Znowu recytowanie rywali, chociaż w tym przypadku jestem w stanie to zaakceptować. Ponieważ wspomniał o swoim streaku. Powinien jakoś lepiej pojechać po Owensie, bo nazwanie go puszką sosu czy też grubasem jest po prostu słabe. Paddy miał lepsze speeche niż ten.

Kevin Owens vs Daniele Ricci - No i Kevin wygrał sobie kolejną walkę. Zaczyna powoli mieć jakąś podbudowę.

Gregory Kowalczyk i Paul Heyman - Gregory dosyć gimmickowo, wytłumaczył wszystko i tyle. Heyman go tu ładnie podsumował. No to było oczywiste, bo Kowalczyk nie ma szans z Rybackiem. Także logiczne, że Bryx zaorał akurat Grześka. Potem była rozwałka, tym razem Ryback wyszedł z niej górą. Ostatecznie Kowalczyk wstał więc wyszedł na niezłego skurwola.

D-Von Dudley i Wes Wallace - D-Von jak to face proponuję współprace, okej. No Wes ładnie mu odpowiedział, agresywnie i to mi się podobało. Bardzo się trzyma swojego gimmicku i to jest fajne. Nawiązał do papierosów, które podrzucił mu Dudley. Następnie porównał D-Vona do menela, jednak dobrze ubrał to w słowa i nie jest to prymitywne. Następnie D-Von mądrze mówi o tym, że porażka Wesowi zaszkodzi. Ogólnie oparł na tym swoją drugą wypowiedź, co jest w porządku. Bo po prostu jest w tym dużo prawdy. Wallace sobie na koniec pośpiewał. Ostatnie jego zdanie jest fajne, bo pozwala trzymać swojego rywala w niepewności. W tym segmencie najlepsze były pierwsza wypowiedź Wesa i druga D-Vona. Dobry segment.

Sean Tyler & Mike Baines vs D-Von Dudley & Wes Wallace - Lost Boy to nie Dan Dowson? Jego braciak też takie pseudo ma? Chociaż chyba nawet jego karty postaci nie ma. xD Sporo tu literówek jest. Wes i D-Von w miarę dobrze współpracowali. Jednak w końcówce Wes załatwił swojego partnera. Między Bainesem i Tylerem bardziej iskrzyło. Końcówka mi się bardzo podoba.

Mike Baines i Sean Tyler - O proszę. Mike nam zbzikował. To moim zdaniem najciekawszy feud. Wiele razy już to story chwaliłem, bo po prostu na to zasługuje. Jest fajnie prowadzone, zawsze cos się dzieje. Nie jest to na zasadzie pogadanki w ringu i tyle. Masa tu zagrywek psychologicznych. Ogólnie przebieg tego story wskazuje, że ostatecznie Baines wygra walkę. Jeszcze pozostał Sean Tyler. Z maską i płaszczykiem dobrze powiedziane, nawiązanie do nazwy PPV też dobre. Strasznie krótkie, ale bardzo dobre.

Dan Dowson - No i odniósł się do swojego powrotu, który według wielu był bez takiego większego jebnięcia. W dobry sposób to wytłumaczył. Potem przypomniał o Reaperze. I taki spokojny ten speech. Ma dosyć fajny styl wypowiedzi. Nic tu takiego wow nie powiedział. Jednak mimo że to takie krótkie, to i tak dał rade nawiązać do paru rzeczy. Za krótkie to, wolałbym od niego coś dłuższego zobaczyć. Mimo wszystko było okej.

Jose Lopez vs Dan Dowson - Jednak Lopez wygrywa. Szczerze nie spodziewałem się tu czystej wygranej.

The Reaper - No pierwsza część taka mocno gimmickowa. Było dobrze, jednak druga od razu bardziej mi się spodobała. Fajne nawiązanie do Prometeusza, chyba najlepsza rzecz w tym promo. Reaper też strasznie krótko, nie wiem czemu, to tak zostało rozegrane. Skoro byli na koniec gali to mogli pogadać trochę więcej. Bo tak to ten feud wygląda na zasadzie: Reaper chciał Dowsona po swojej stronie, ten się nie zgodził, to Reaper go teraz zniszczy. Ogólnie nie mam za bardzo, do czego się przyczepić.

Ostatnio edytowany przez Carnival (18-02-18 02:23:47)


Jose Lopez:
1x PHW Heavyweight Champion
2x Polish Champion
23/0/6

https://zapodaj.net/images/6690c7b43c85f.png

Bo Dallas
2x Television Champion
5/0/10

Offline

 

#4 18-02-18 02:00:02

Shiro

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

16217684
Zarejestrowany: 21-02-16
Posty: 287
Punktów :   16 

Re: #10 Thursday Night Evolve

Upierdoliła się jedna kwestia Tylera, którą dodałem Miejsce na mój komentarz na jutro. 


https://78.media.tumblr.com/f6fbe1924a56cec411554b0a03d6fcdf/tumblr_o55vkfCgnj1rfd7lko1_400.gif

Offline

 

#5 18-02-18 22:16:31

 Bryx03

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

Zarejestrowany: 11-03-16
Posty: 320
Punktów :   13 

Re: #10 Thursday Night Evolve

Arthur: Hah, no proszę, to był chyba freestyle, a nie speech, bo ciężko mi sobie wyobrazić atmosferę, klimat, który zbuduje się takim speechem, wyraźnie za szybko to pisał

Lopez & Riddle: Jose naprawdę tutaj wygrał, i to była gigantyczna przewaga. Nie spodziewałem się w sumie czegoś takiego, ale Riddle nie dał rady poodbijać argumentów swojego rywala, i jeszcze się zaczął powtarzać, co dało Jose naprawdę sporą przewagę tutaj.


Dickinson: Całkiem dobry speech, ten follow up do Magika rzeczywiście mnie rozbawił, propsy dla autora, było naprawdę dobrze,  to był fajny, lekki, przyjemny speech


Bo Dallas: To mogłaby być naprawdę fajna postać, gdyby nie to, że ma taki looser streak, i przez Carnivala został stworzony tylko po to by przegrywać. Dobrze to wyglądało, ale szkoda, że Carni nie spróbuje go potraktować poważnie


Wallace & D-Von: No cóż, nie powiem kto był lepszy, bo się tego nie da raczej stwierdzić po takich speechach, ale D-Von niepotrzebnie wymienił jobberów, w wrestlingu to raczej rzadko spotykane, żeby jobberów wymieniać mówiąc o nich z brakiem szacunku. Wes szuja podstępna go zaatakował w walce


Baines & Tyler: Bardzo ciekawy jest ten feud i naprawdę mocno mi się podoba. Nie mamy tego tylko w ringu, ale również na zewnątrz, i bardzo fajnie się to ogarnia, czyta, ale Tyler ma na razie drobną przewagę w tym feudzie


(DOKOŃCZĘ)


http://www.glol.pl/pictures/87/picture_8713.gif

Bilans walk:

Ryback: 24/0/13

HARDCORE CHAMPION(1x) - 63 days

:
Gregory Kowalczyk 2/0/6

Domagoj Tokor 3/0/1

Offline

 

#6 21-02-18 18:35:16

 whip

il mostro

64463449
Zarejestrowany: 12-12-16
Posty: 253
Punktów :   26 

Re: #10 Thursday Night Evolve

tak tylko się troszkę wyżalę. z tego co szybko przeliczyłem jest 10 aktywnych użytkowników. Są jak narazie 4 komentarze(Dan, ufam Tobie ), wiem, że jedna czy dwie osoby mają teraz ciężki zajeb i to jak najbardziej rozumiem i nie mam z tym problemu. Tylko gdzie jest reszta? Jak nie macie czasu to napiszcie, stworzę do tego dział specjalny, żebyśmy nawzajem o tym wiedzieli. Mam nadzieje, że czas to jedyna przeszkoda dla braku pozostałych komentarzy. Jeżeli nie, to apeluje o wzajemny szacunek, bo jest nas taka mała grupa tutaj, że wypadnięcie 2-3 osób będzie tragiczne w skutkach.



https://78.media.tumblr.com/92c912a5d795f1884132dbbbcfe35503/tumblr_n8ys14TQjo1rz6f51o1_400.gif
As Mike Baines 12 wins, 1 no-contest and 3 losses
1) PHW King of the Ring Tournament Winner

As Kazuchika Okada 6 wins and 7 losses
1) TV Champion (8.03.18-1.04.18) 3 title defences

As a user
3) Evolve HB
2) Użytkownik Kwietnia
1) Użytkownik Stycznia

Offline

 

#7 22-02-18 00:18:38

 Raptor

YO

37607244
Zarejestrowany: 28-02-16
Posty: 644
Punktów :   15 

Re: #10 Thursday Night Evolve

Dobra, napiszę też.

Przeraźliwa cisza...aha. TCHURZEM? Dobra, teraz to się zrobiło przeraźliwie. Wait, on najpierw mówi że nie chce wygrać za wszelką cenę, a zaraz potem mówi że walczy do ostatniej kropli krwi. Kurwa co? Czy ten gimmick polega na zaprzeczaniu samemu sobie w każdym speechu? Może ja jestem głupi, ale dla mnie to jest głupie. No myślałem że król Arthur uczyni postęp w porównaniu z zeszłym tygodniem, co trudne nie było, ale po przeczytaniu tego segmentu mam wątpliwości.

O, tym razem Hajto nie był zajęty kręceniem Cafe Futbol i był łaskaw się pojawić. Fajnie było, rozbawili mnie nawet, Hajto chyba jeszcze bardziej dziabnięty niż w poprzednich odcinkach. Zobaczymy co Bryx wykmini na PPV z typem który lubi łapać i rzucać.'

Bardzo dobry wstęp od Lopeza. Kurwa, ale zrobił miazgę z tego Walkera. I jeszcze ten punkt o gali w innym terminie xD aczkolwiek głupio wygląda pisanie "on" z wielkiej litery, gdy mówimy przecież o rywalu. No ale ogólnie świetnie, naprawdę, to było cholernie dobre, brawo Lopez. Riddle porównał sprzedanego pajaca do genialnego wizjonera xd ale to dobrze, w wrestlingu takie rzeczy są na porządku dziennym. Też wypadł dobrze, ale argument odbity...no niezbyt przekonująco jak dla mnie. Propsy, że w końcu otwieramy mocno jakąś galę. Tutaj jak dla mnie Lopez wyszedł wyraźnie lepiej.

Dickinson jak dla mnie całkiem spoko, chociaż nie wiem czy parafrazownie tekstów polskich raperów, jednocześnie będąc Amerykaninem, ma jakąkolwiek rację bytu. Fajnie się ukazał jako taki właśnie tweener, albo badassowy face. Ogólnie podobało mi się to, zobaczymy gdzie pójdzie dalej, bo powinien dostać wkrótce jakiś program, a ten Arthur nie gra w jego lidze. A i Carnival - jakoś Tazz ma 175 cm i potrafił rzucać przeciwnikami :v

Dallas szuka dla siebie rywala. Oby znalazł, miło będzie go zobaczyć na PPV.

Ogólnie to słyszałem, że Khali odpierdalał jakąś manianę w związku z tym segmentem, dlatego wzorem Adama Małysza nie będę tego trzymał z daleka od opinii publicznej. Chujowa akcja, oby ostatnia taka z twojej strony Khali. Tu mamy kolejny speech, to już się robi nudne. Chyba pierwszy raz w życiu widzę słowo "lekcjoważyć". Nie wiem po co ta kursywa. Ani to wybitne, ani to ciekawe, w sumie nie wiadomo po co. Owensa już obrażał na poprzednich galach. Z tą puszką sosu nieśmieszne. Chyba raczej winning streak a nie winner streak, a najlepiej to by było "seria zwycięstw". Psychopath nie psyhopath. Przeciętnie bardzo, tak naprawdę po co ten segment, żeby zapchać czas?

O, Kowalczyk umie mówić. Matko, ale prymityw. W roli niecharyzmatycznego heela spisał się całkiem dobrze. Heyman go zniszczył, w sumie nie miał trudnego zadania, ale dał dobry speech, z łatwością punktując narodowca. Nie wyobrażam sobie, żeby Ryback nie wygrał na PPV, o ile oczywiście walka będzie bo nie widzę jej w karcie, no ale skoro jest program teraz to myślę, że będzie, a w każdym razie powinna być teraz, bo to ani nie ma sensu żeby przeciągać, ani Kowalczyk to nie jest godny rywal dla Rybacka na najważniejszą galę roku. Dobry segment ogólnie.

D-Vona pomijam z wiadomych względów (jest stary, gruby, czarny i nikogo nie obchodzi). Wallace spoko, nie miał czym tutaj rozjebać, ale wyszedł w gruncie rzeczy chyba tak jak powinien. Tylko segment mógłby być umiejscowiony nieco wcześniej niż przed samą walką, skoro Wallace idzie w sobie wiadomym kierunku, który niekoniecznie musiał oznaczać ring. No ale dobra, nie czepiam się już niepotrzebnie.

Bardzo mnie ciekawi ten wątek Bainesa i Tylera. Tyler nadal przoduje w tym feudzie, rozumiem oczywiście że jest to celowy zabieg. Nie za bardzo wiem, jak tu się rozpisać na temat jego kwestii, bo po prostu dobrze wypada i nie chcę się wpierdalać w jego robotę. Idź dalej w tym kierunku Tyler, tak powiem.

Dowson na poziomie, jaj może nie urwał, ale solidnie wypadł. Nie do końca chyba jeszcze zarysował swój gimmick, tak mi się wydaje, na poprzedniej gali myślałem, że to poczułem, ale to było takie bardziej zwyczajne. Reaper spoko, gimmickowo. Nie bardzo już wiem, jak bym się mógł rozpisać, chyba jestem trochę zmęczony. O Prometeuszu już powiedzieli panowie wyżej, to nie będę się powtarzał. Mogli obaj trochę więcej pogadać, jak zauważył Carnival, ale z drugiej strony też stanie nad leżącym rywalem i wygłaszanie dziesięciominutowego speechu jest z lekka głupie, bo ten rywal już dawno by sobie wstał i wyszedł, albo ci wpierdolił.

To tyle ode mnie.


http://media.giphy.com/media/144onOs6QxkYj6/giphy.gif

Raptor's PHW Achievements:
- skomentowanie własnej gali jako HB
- utrata pasa mistrzowskiego na rzecz NPC
- pomysłodawca Hamster Cage Matchu

Offline

 

#8 23-02-18 18:51:47

 Jackson

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

Zarejestrowany: 23-07-17
Posty: 652
Punktów :   

Re: #10 Thursday Night Evolve

Tak na szybko coś napiszę.

Arthur - chce wprowadzić zmianę w gimmicku. wypadł tak jak powienien, przerabiam gimmick na schizofremika. 0/10!!!

Lopez, Riddle, Walker - Na początku Walker ogłasza jaki wynik walki, potem Lopez który pokazuje się z wyśmienitej strony, a na koniec Riddle taki niemrawy. Lopez 10/10!!! Riddle 8,5/10, Walker 7/10.

Chris Dickinson - takie dziwne może być różnie z nim, na razie jego streak to 2-0. Ogólnie jest segment duoy nie rwie. Dickinson 6/10.

Dallas - gdyby nie miał robić za joobera, to by wygrywał większość walk. Ciekawy segment. 7/10.

Paddy Jackson - widać bezsilność, nie wyszło dobrze, wyszło fatalnie. 0/10!!!

D-Von, Wallace - ciekawe, ciekawe, ale bez petardy. 9/10.

Tyler, Baines - bardzo ciekawy feud, Tyler wyraźnie przewarza i tak samo będzie na PPV.

Dowson - zwyczajny segment. 6-10.

Offline

 

#9 23-02-18 20:47:11

Shiro

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

16217684
Zarejestrowany: 21-02-16
Posty: 287
Punktów :   16 

Re: #10 Thursday Night Evolve

Tyler, Baines - bardzo ciekawy feud, Tyler wyraźnie przewarza i tak samo będzie na PPV.

Dowson - zwyczajny segment. 6-10.


https://78.media.tumblr.com/f6fbe1924a56cec411554b0a03d6fcdf/tumblr_o55vkfCgnj1rfd7lko1_400.gif

Offline

 

#10 24-02-18 13:22:00

 FoTi

http://oi66.tinypic.com/2llf6o6.jpg

Skąd: Nowa Ruda
Zarejestrowany: 06-06-15
Posty: 651
Punktów :   15 
WWW

Re: #10 Thursday Night Evolve

Arthur - "Tchurz" i zaprzeczenie sobie (ponownie!) zabiły ten speech. Niestety. Khali, musisz bardziej przemyślane te segmenty robić żeby potem nie wystawiać sobie oceny 0/10 xD O, gimmick schizofrenika to już jest jakaś myśl

Walker, Lopez, Riddle - Johnny dał kontrowersyjny wynik, którego jednak można się było spodziewać widząc to, jak cała sytuacja wokół trójki z tego segmentu się rozwija. Lopez zgwałcił brutalnie czwartą ścianę odnosząc się do innego dnia gali, ale miał fajny pomysł i nieźle mu to wyszło. Odnoszę jednak wrażenie, że teraz sytuacja się odwraca i czego byśmy obaj nie napisali to ja się powtarzam, a Jose ma przewagę. No cóż... nie uważam, że tak jest. Bo obaj się powtarzamy

Dickinson - Sczerze mówiąc to niezły był ten segment, taki przyjemny. W porządku pomysł na rozdawanie bluz, beka z Arthura z wykorzystaniem Magika, ale ten pseudonim "Big Dick" xDDD W USA by nie przeszło, ale w cebulandii, gdzie nikt nie zna angielskiego...

Bo Dallas - Piękna rzecz Ten Bo jest naprawdę w super sposób wykreowany i z jego serii porażek robi się takie coś, że aż jestem zdumiony. No tutaj aż poczułem sympatię do niego. Jeszcze rozjedzie wszystkich w walce o tytuł, zobaczycie!

Paddy Jackson - To "lekcjoważyć" to specjalnie czy przypadkiem? Ani jedna ani druga opcja nie jest zbyt dobra. Winning streak* i ogólnie jeszcze kilka literówek. Proszę wrzucać swoje speeche chociaż do Worda przed wysłaniem, będzie o wiele lepiej. Co do treści to wciąż to samo czyli zapewnianie, że rywal przegra i skończy tak samo jak ci, którzy już przegrali. Najwyższy czas zmienić gadkę i zacząć się odnosić do innych rzeczy.

Kowalczyk, Heyman, Ryback - Motywacje Kowalczyka są w miarę uzasadnione. Fakt jest jednak taki, że wziął się tu totalnie z dupy i Heyman go trochę wyjaśnił. Nie ma co oczekiwać, że Gregory będzie odgrywał jakąś większą rolę niż przystanek Rybacka na drodze do odbudowania się, ale Bryx próbuje coś wyciskać z niego. Brawl jak to brawl, chyba nie ma co w nim oceniać może poza tym, że dość szybko Polak się podniósł.

D-Von i Wallace - Spoko, że Wallace nie poszedł tak od razu na jakąkolwiek współpracę, tylko jeszcze powbijał szpileczki Dudleyowi. Nie mogę żadnego z nich wskazać jako tego lepszego w tym segmencie, obaj dali to co powinni dać. Mają wspólną historię już i każda taka okoliczność będzie dodawać ich rywalizacji smaczku. D-Von dalej przytrzymał się roli weterana i chyba musi się jej trzymać, skoro konfrontuje się z kimś świeżym... o proszę, więc jednak współprace się posypały w końcówce walki. Tym lepiej, zawsze to więcej akcji

Baines - Mike ma jakieś problemy... psychiczne czy fizyczne? "Depresja ani migrena" nie pozwalają jednoznacznie określić. W sumie jeśli to przez zagrywki Tylera to bardziej psychiczne. Dobry pomysł, żeby pokazać, że gierki Seana mają jakiś realny skutek. Jest też baza dla obu, aby dalej się tego trzymać.

Tyler - Podkreślone są motywy działania Seana, które są... no tak jak sam napisał, mało wyszukane, dobra zabawa. Ale może to i dobrze, wychodzi z niego taki sadystyczny świr. Który nie pastwi się fizycznie nad ofiarą, ale psychicznie.

Dowson i Reaper - No Dowson ogólnie lubi real-talk. Kojarzę, że ktoś powiedział tak kiedyś o mnie. Mamy podobne style z Shiro, więc ewentualny feud to byłyby wypowiedzi tych samych gości praktycznie, mało się różniące xD Lopez musiał wygrać bo walczy o ten główny pas, ale szkoda, że Dan musiał mu się podłożyć. Chyba głównie po to, aby Reaper mógł w spokoju coś powiedzieć po walce. No i powiedział całkiem ciekawie, głównie spoko nawiązanie do historii Prometeusza i wszystko jak zawsze mocno gimmickowo, co się szanuje.

Sorry za opóźnienie, te studia mnie wykończą...


http://wiadomosci.stockwatch.pl/wp-content/uploads/2015/01/Zbigniew_Stonoga.jpg

Offline

 

#11 25-02-18 11:33:23

Ryse

http://oi64.tinypic.com/atrkn7.jpg

Zarejestrowany: 09-04-16
Posty: 224
Punktów :   

Re: #10 Thursday Night Evolve

ET WTF? Pomijam ortografie to kuleje u Khaliego i czasami aż żal mi to czytać, ale nie to będę oceniać. Po raz kolejny zaprzeczamy samemu sobie, wprawdzie osoba prowadząca mówi tutaj, że chce być schizofrenikiem, ale i tak nie trzyma się to całości, nie wiem jaką ocenę mógłbym tu dać, więc jej nie wystawię, a przemyślę to wszystko w dalszej części gali.

Komentatorzy Krótko z jajem w miarę na temat, niczego więcej od nich nie oczekuję, Hajto na prezydenta PHW

Walker-Lopez-Riddle Ależ mamy bombę na początek gali wojna między GM a Lopezem trwa, fajnie to wszystko się kręci, zwycięzca oczywiście do przewidzenia, trzeba dbać o swego pupila, mamy pierdolnięcie i pojawia się Lopez miota błyskawicami w Walkera, na prawdę świetna wypowiedź do tego atakuje Kennetha, robi to w taki sposób, że o ile w zeszłym tygodniu czegoś mi zabrakło, tak w tym ta wypowiedź jest na światowym poziomie, dla mnie Jose wyrasta na faworyta podczas PPV. Pojawia się Riddle i według mnie mimo że wie co powiedział rywal to nie potrafi tego odbić, mówi standardowo jak na siebie taki ma styl gadania, ale zaczyna mnie to nudzić .Podczas tego segmentu mocno zapunktował Lopez, ale patrząc wstecz to obaj idą łeb w łeb i na PPV będzie niezwykle ciekawie.

Dickinson Wielki Kutas pokazał, że ma jaja. Dobra koncepcja jak na tak krótką wypowiedź, ciekawie powiedział o swoim przeciwniku, przy okazji podbudował sprzedaż gadżetów sygnowanych jakie nazwiskiem jest dobrze, co nie oznacza że nie może być lepiej.

Dallas Goldebrg rly? Ktoś się mnie o zdanie pytał? Teraz na poważnie, morda mi się śmieje jak widzę prowadzenie Dallasa, podobnie było i tym razem przyjemna "zapchajdziura"

Paddy Kopiuj wklej, tak bym to określił co tydzień to samo, ileż można tego słuchać? Dobrze, że są chęci ale nie zawsze to wystarcza, do zrobienia czegoś ciekawego, dla było to po prostu słabe, niestety Khali nie rozwijasz się kolego.

Bryx walczący ze sobą Podziwiam za samą chęć robienia czegoś takiego, Ryback szybko się odbuduje i zacznie się kręcić wokół jakiegoś tytułu, natomiast Gregory mam nadzieję, że zostanie i gdzieś tam się będzie pojawiać, ogólnie Heyman jest pokazany bardzo dobrze i z jego pomocą Ryback może sporo zawojować, bo segmenty są na bardzo dobrym poziomie.

D-Von Wallace Obaj panowie piszą na wyrównanym poziomie od początku ta rywalizacja jest na wymaganym od takich zawodników poziomie. Wszystko dobrze się rozwija Wes nie chce współpracować, Dudley stara się pokazać jako ten mentor, weteran, widać w tym duży potencjał i myślę, że ta rywalizacja nie będzie  miała finału na Last Station

Baines-Tyler Czyli, jednak "zabiegi" Tylera miały jakiś skutek na Bainesie, dobrze że zostało to pokazane tylko uwiarygodniło to gimmick który wprowadził oponent, gadka z obu stron krótka, ale na dobrym poziomie. Nadal nie kupuję Seana jako coś w stylu  Jokera, ale jest już lepiej niemniej jednak oczekiwałem bardziej oryginalnego gimmicku i tyle. Cała rywalizacja na duży plus dla Tylera, ale na PPV wszystko może się wydarzyć.

Dowson Widać, że twardo stąpa po ziemi, nie będzie mi łatwo z nim rywalizować, dał solidną wypowiedź, myślę że też dałem taką, ale w naszej rywalizacji na chwilę obecną nie ma wyraźnego faworyta.

To tyle Ode mnie gala byłaby naprawdę świetna gdyby nie dwa słabe punkty od Khaliego więcej niż 3+/6 dać nie mogę. Pozdrawiam.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.grabakugan.pun.pl www.gt.pun.pl www.ekipa-amarena.pun.pl www.okothroalu.pun.pl www.lolzone.pun.pl